Ostre słowa Markowskiego: "To samo dzieje się dzisiaj z Jarosławem Kaczyńskim"
20 lat temu Grzegorz Markowski zadzwonił do Zbigniewa Hołdysa z propozycją pojednania i wspólnego występu na koncercie. Reakcja drugiej strony zaskoczyła go tak bardzo, że do dziś wypomina to Hołdysowi.
Perfect to bez wątpienia legenda polskiej sceny muzycznej. Zespół współtworzył Zbigniew Hołdys. Narażali się komunistycznej władzy, koncertowali w USA, a w latach 80. przeszli zmiany "kadrowe", w wyniku których dołączył do nich Grzegorz Markowski. Odnieśli ogromny sukces, który Perfect zawdzięcza w dużej mierze kompozycjom Hołdysa. Ten jednak w 1983 r. odszedł z Perfectu, tłumacząc to później w wywiadach intensywnym koncertowaniem, niskim honorarium i ciągłymi potyczkami z SB, milicją i cenzorami.
Zespół rozwiązano, ale jeszcze w 1987 r. wystąpili na koncercie na Stadionie X-Lecia, gdzie zapowiedzieli, że w 2000 r. zagrają jeszcze raz. Razem. I gdy zbliżał się ten zapowiadany przed laty termin, Markowski zadzwonił do Hołdysa i próbował się pojednać...
Zobacz: Tak będzie wyglądał sylwester w telewizji
Grzegorz Markowski wspomniał tę historię w nowym wywiadzie dla "Teraz Rocka", co nie umknęło uwadze internautów.
Muzyk opowiada, że gdy zadzwonił do Hołdysa, odebrała jego żona i powiedziała, że mąż jest zajęty. "A koncertem nie był zainteresowany. Wymigał się śmiercią Zdzisia Zawadzkiego. Bo była taka klauzula, że w przypadku śmierci jednego z muzyków… Ja jednak mówiłem: Zagrajmy ten koncert. Zbyszek, jeśli nie chce z nami, niech wyjdzie sam z gitarą i zaśpiewa na przykład 'Nie płacz Ewka'. Ale to jest zacięty facet".
Markowski wspomniał także:
"On wszystkich poobrażał, mnie nazwał alkoholikiem, a przecież w tym czasie wszyscy pili równo, łącznie z nim. Czytanie jego wypowiedzi, że ten gra nierówno, ten pije, a ten nie wie, co gra, bo nie zna funkcji, było przerażające, bo przez kilka lat korzystał z talentów tych ludzi. A dodajmy, że ani wcześniej, ani później niczego takiego nie stworzył".
Na dobre relacje legend rocka nie ma chyba co liczyć.
"Tak że mamy ogromny udział w jego sukcesie, a on uznał, że jest jedyny. Ale to jest syndrom, k..wa, władzy. To samo dzieje się dzisiaj z Jarosławem Kaczyńskim. Jemu też się wydaje… Ale jakby do mnie krzyczeli: 'Wypier...!', to ja bym szybciutko zszedł ze sceny. Na szczęście jest odwrotnie, ludzie namawiają: 'Zostań, jeszcze nie odchodź…'" - komentuje w "Teraz Rock".
Mamy rok 2020 i Perfect kończy działalność. W rozmowie z WP tak mówił o tym Markowski: - Bardzo chciałem dać wybór zespołowi. Zostawiłem uchyloną furtkę, nie determinując oczywiście decyzji, że muszą zamknąć działalność. Zachowali się o tyle fajnie, że nie patrząc na swoje niewątpliwe walory artystyczne, zamykają ten rozdział razem ze mną.