Patrycja i Grzegorz Markowscy w Olivia Stars: odlot do krainy przyjemności
Organizatorzy projektu Olivia Stars uraczyli tym razem spotkaniem z duetem wyjątkowym. Kilka chwil kilkaset metrów nad ziemią z Patrycją i Grzegorzem Markowskimi - brzmi jak odlot. I zaiste, był to odlot w krainę muzyki. A przy okazji uczta, nie tylko dla duszy, ale i dla ciała.
Olivia Stars to wydarzenie, które stopniowo zaczyna zakorzeniać się w kulturalnym kalendarzu. Po spotkaniu z Krzysztofem Zalewskim i Darią Zawiałow przyszła pora na wieczór w iście rodzinnej atmosferze. Z legendą w tle. W trzeciej odsłonie wydarzenia bohaterem był nietuzinkowy i jeden z najbardziej znanych duet ojca i córki. Patrycja i Grzegorz Markowscy, bo o nich mowa, zabrali zebranych tego wieczora na podróż w świat prawdziwych hipisów - bezkompromisowy, pełen nieskrępowanej energii, ale też skłaniający do wzruszeń. To była prawdziwa muzyczna uczta.
Wieczór 14 maja był wyjątkowy z wielu względów. Cóż, koncert na 34. piętrze ma pewną przewagę nad tymi rozgrywającymi się w innych lokalizacjach – naturalne efekty specjalne. Przede wszystkim rozpościerający się za oknami widok na Zatokę Gdańską. Zachód słońca nad zatoką, a później Trójmiasto migoczące nocnymi światłami ponownie zapewniły iście romantyczną oprawę wizualną koncertu.
Zobacz wideo: Patrycja Markowska wspomina: "Moje pierwsze występy były strasznie nieudolne"
Warto jednak dodać, że organizatorzy imprezy dbają tez o dźwiękową oprawę. I nie chodzi tylko o dobór wykonawców. Przygotowywane specjalnie na tę okazję symfoniczne aranżacje wykonywane przez Orkiestrę Kameralną Progress pod dowództwem znakomitego Irka Wojtczaka zapewniły niepowtarzalne brzmienie dobrze znanych przebojów. A przebojów podczas występu Patrycji Markowskiej nie brakowało. Ze sceny popłynęły takie utwory, jak "Księżycowy", "Drogi kolego" czy "Świat się pomylił", z których każdy brzmiał tym razem jeszcze bardziej romantycznie i nastrojowo.
Prawdziwą gratką dla melomanów był udział Grzegorza Markowskiego. Zwłaszcza, że frontman Perfectu ogłosił już jakiś czas temu definitywne zejście zespołu ze sceny. Koncertów już nie gra i właściwie tylko córka jest w stanie namówić go, by od czasu do czasu zrobił wyjątek.
Tym razem wyjątek był szczególny, bo Markowski uświetnił wieczór "Kołysanką dla nieznajomej" i "Idź precz". Nie brakowało też duetów z Patrycją, w tym w piosence "Kieszenie" z jej nadchodzącej płyty "Wilczy pęd" oraz urzekającego polskiego coveru "Tonight" - wykonywanego tez przez kultowy duet Tiny Turner i Davida Bowiego.
Przyczepić się nie byłoby w zasadzie do czego. Może do jednego – jak na ilość przebojów i energię, jaką wraz z muzykami krzesali z siebie Markowscy (która skutecznie porywała publikę z miejsc) - zaledwie ponad godzinny występ był... za krótki. Na osłodę zebrani dostali jednak spotkanie z gwiazdami. W krótkim wywiadzie z Gabi Drzewiecką zarówno Grzegorz, jak i Patrycja wyjawili, co sprawia, że stają się do siebie coraz bardziej podobni. I nie chodzi tylko o geny i więzy krwi – nikt nie miał chyba wątpliwości, że chodziło o niegasnącą pasję.
Choć to spotkanie z muzykalną rodziną było wisienką na torcie wieczoru i punktem, na który niewątpliwie wszyscy czekali, to trzeba przyznać, że oprawa wydarzenia zasługuje na pochwałę. Znakomita kolacja pełna przysmaków niemal z całego świata usatysfakcjonowała nawet najbardziej wybredne podniebienia.
Trudno się temu dziwić - przysmaki wychodziły z kuchni i spod rąk zespołu znakomitego szefa kuchni, Paco Pereza. Goście, którzy mieli ochotę wprowadzić się w lekki, wiosenny nastrój mieli również ku temu okazję - bąbelków ani starannie dobranych trunków nie brakowało.
Ogólnie rzecz biorąc, Olivia Stars to nieśpiesznie płynący wieczór, który zgodnie z założeniem organizatorów oddziałuje na wszystkie zmysły - drink w tropikalnym ogrodzie, podziwianie widoków z tarasu, kolacja z muzyką na żywo, wspaniały koncert i afterparty w restauracji Paco Pereza – to zdecydowanie propozycje dla miłośników celebrowania wolnego czasu.
Niestety propozycje niedostępne dla wszystkich. Cena biletu, cóż, obiektywnie rzecz ujmując, jest zaporowa – to w końcu 1500 zł, choć amatorów rozrywki w takich okolicznościach nie brakowało.
Niemniej, to cena wieczoru wypełnionego atrakcjami z wysokiej półki. Tu wszystko nosi przedrostek "fine" - dania, alkohole, atrakcje, artyści - a za to, cóż trzeba zapłacić. Co w zamian? Gwarancja spędzenia wieczoru, który w pamięci zapadnie na długo.