Paulina Młynarska reaguje na obronę artystów. "Czas świętych krów minął"
Dziennikarka jest oburzona tłumaczeniami znanych aktorów, którzy bronią wykładowców szkół filmowych. Paulina Młynarska wypunktowała, dlaczego jej zdaniem bronienie oprawców nie ma najmniejszego sensu.
Paulina Młynarska po latach pracy w telewizji, radiu i prasie zrezygnowała z pracy w mediach. Nadal jednak komentuje bieżące wydarzenia w Polsce w swoich mediach społecznościowych. Jako osoba, która w wieku 14 lat mocno przeżyła udział w rozbieranych scenach w filmie Andrzeja Wajdy "Kroniki wypadków miłosnych", stanowczo sprzeciwia się przymuszaniu aktorów do pewnych zachowań.
Dziennikarka jest oburzona faktem, że w środowisku filmowym pojawiają się głosy broniące przemocowych wykładowców szkół filmowych np. Tadeusz Chudecki stanął w obronie Beaty Fudalej, pisząc, że "nigdy mnie nie uczyła, ale wierzę, że jest wspaniałym pedagogiem".
Aktorka przez lata milczała. "Byłam naga, dyrektor związał mnie liną"
Młynarska w ironiczny sposób skomentowała, że artyści są tak bardzo oddani pracy twórczej, że nie zauważyli, jak bardzo zmienił się świat po #MeToo. Postanowiła więc przygotować dla nich streszczenie ostatnich lat dyskusji publicznej w temacie mobbingu, przemocy i molestowania.
"Czas świętych krów minął. Wielkie nazwisko nie chroni już przed ponoszeniem konsekwencji za przemoc, mobbing, molestowanie i gwałty. Czas, kiedy ze względu na popularność i umocowanie towarzyskie, Wasze opinie traktowane były jako prawdy objawione, minął" - zaczęła.
Paulina Młynarska przywołała sprawę Harvey'a Weinsteina, który wielu latach molestowania swoich współpracowniczek i zmowy milczenia w Hollywood, został skazany za swoje przewinienia i trafił do więzienia.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Czas dyskredytacji i przerzucania winy na ofiary dobiega końca. Są jeszcze dinozaury odporne na wiedzę, które sądzą, że ofiary same się proszą, zmyślają, chcą sławy, kasy, albo mają z tego zabawę, ale to już naprawdę żałosne. Stosując dziś publicznie victim blaming zapisujecie swój legat na przyszłość. 'TO' po was zostanie jako wstydliwa szrama na pamięci" - podkreśliła.
Dziennikarka mocno ocenia postawę aktorów broniących swoich przemocowych kolegów. Posądza ich o opowiadanie się po "złej stronie historii" i grozi, że w przyszłości będą o ich zachowaniu powstawać prace naukowe. Zwróciła też uwagę, że młode ofiary zdecydowały się przerwać milczenie, ponieważ skorzystały z pomocy psychologa czy terapeuty. Radzi, aby komentatorzy zrobili to samo.
"Młode osoby, które dziś odsłaniają się i odważnie opowiadają o przemocy, jakiej doświadczyły od swoich zawodowych i szkolnych 'bogów' robią to, ponieważ w wielu przypadkach, korzystają z pomocy psychologicznej. Dzięki niej mają ogromną siłę, dystans i narzędzia, aby stawać i dzielnie trwać po swojej stronie. (....) Wygooglajcie sobie dobrą poradnię psychologiczną. Wy też możecie otrzymać pomoc" - podsumowała.