"Mój Tata wysyła mi znaki". Wzruszające słowa córki Zbigniewa Wodeckiego
To już piąta rocznica śmierci wybitnego artysty Zbigniewa Wodeckiego. Zmarł w wyniku komplikacji po planowanej od dawna operacji wszczepienia bajpasów. Był akurat w środku trasy koncertowej z okazji 40-lecia pracy artystycznej.
22 maja przypada rocznica śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Śmierć wybitnego i uznanego w Polsce muzyka wstrząsnęła jego fanami w całym kraju. Artysta zmarł w warszawskim szpitalu po tym, jak przeszedł udar mózgu, a następnie zachorował na zapalenie płuc. Zbigniew Wodecki miał wówczas 67 lat. Był akurat w środku trasy koncertowej z okazji 40-lecia pracy artystycznej.
Po śmierci Wodeckiego zorganizowano wiele koncertów upamiętniających jego twórczość i te wspomnienia trwają do dziś. W kolejną rocznicę internauci, znajomi i rodzina znów wspominają wydarzenia z życia Zbigniewa Wodeckiego. Tak w czwartą rocznicę śmierci wybitnego piosenkarza i multiinstrumentalisty wspominała ojca jego córka Katarzyna Wodecka-Stubbs:
- Na co dzień mam wrażenie, że Tata jest obok. Ja z nim pracuję, wydaję jego muzykę, odczytuję od niego różne znaki.
Wodecka opowiedziała o różnych wskazówkach i symbolach, które według niej dostaje od ojca. Jednym z nich jest to, że na koncertach przez nią organizowanych zawsze jest dobra pogoda, co ma być zasługą właśnie taty i jego opieki.
- Tak jak już wspomniałam znaków mam sporo i cieszę się z nich ogromnie. Polecam obserwować i czytać znaki osobom, które straciły kogoś bliskiego, to na pewno pozwala na refleksję, chwilę zastanowienia się, dlaczego to widzę, co chcę widzieć, czy coś znamiennego w ciągu dnia się wydarza... - powiedziała w wywiadzie dla "Faktu".