Pink porozmawiała ze swoimi fanami. Opowiedziała o kulisach choroby
Pink i jej syn Jameson zostali pozytywnie zdiagnozowani na koronawirusa. Wokalistka nie ukrywa, że była przerażona.
Na początku kwietnia Pink ujawniła, że ona i jej trzyletni syn chorowali na koronawirusa. Wokalistka i Jamesone wykonali testy na COVID-19, które wyszły pozytywnie. Oboje wykazywali objawy charakterystyczne dla wirusa.
W weekend Pink zrobiła transmisję na żywo w mediach społecznościowych, w której powiedziała, że ona i jej syn czują się lepiej, ale nie są w pełni wyleczeni.
- Mam nadzieję, że wyszliśmy z lasu, ale to rollercoaster. Właśnie wtedy, gdy myślisz, że jest lepiej, dzieje się na odwrót - wyjaśniła.
Podczas sobotniego czatu do Pink dołączyła jej przyjaciółka, Jen Pastiloff, która opowiedziała o strasznych doświadczeniach piosenkarki i Jamesona. Sama gwiazda przyznała, że choć oboje z synem chorowali, to ona przechodził to znacznie gorzej i miał dużo poważniejsze objawy.
- Przez ostatnie trzy tygodnie prowadziłem dziennik objawów Jamesona i swoich. Nadal, trzy tygodnie później, ma wysoką temperaturę. To był rollercoaster dla nas obojga. (...) Stało się coś strasznego. Nie będę kłamać.
ZOBACZ: Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
- Na początku słyszeliśmy: "Jesteście młodzi, wszystkie dzieci mają się dobrze. Narażeni są powyżej 65. roku życia" - usłyszała wokalistka od rządu USA.
Pink podkreśliła, że choruje na astmę, więc niektóre objawy mogły być silniejsze niż u innych chorych.
- Jameson był naprawdę bardzo chory i to jest przerażające. Raz było dobrze, raz fatalnie, a ja po raz pierwszy od 30 lat używałam inhalatora, co było dla mnie naprawdę straszne.
Wokalistka przyznała, że przepłakała wiele nocy.
- To zabawne, ale w pewnym momencie obiecali nam, że nasze dzieci będą zdrowe. Nie ma gwarancji. Nikt przed tym nie jest bezpieczny.
Reszta rodziny Pink, czyli mąż i córka Willow czują się doskonale. Nie wykazują objawów koronawirusa.