Pręgowski: To, że udało mi się przeżyć, traktuję w kategoriach cudu
- Dwukrotnie, w ciągu zaledwie kilkunastu dni, otarłem się o śmierć, ale najwidoczniej mam coś jeszcze na tej ziemi do zrobienia - wyznał w rozmowie z jedną z gazet Piotr Pręgowski. Wydarzenia z ostatnich tygodni sprawiły, że aktor zaczął myśleć o własnym testamencie.
Ostatnie tygodnie to dla Piotra Pręgowskiego i jego rodziny wyjątkowo trudny czas. Pod koniec sierpnia uwielbiany przez widzów aktor, znany m.in. z "Rancza", miał poważny wypadek samochodowy, z którego cudem uszedł z życiem. Aż trudno uwierzyć, że w wyniku zderzenia dwóch aut, do którego doszło na drodze krajowej 323 Leszno-Góra, nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń. Pręgowski, który tym razem siedział na fotelu pasażera, miał złamany mostek, dwa żebra i liczne siniaki.
Kiedy jednak wydawało się, że może odetchnąć z ulgą, na horyzoncie pojawiły się kolejne poważne problemy ze zdrowiem.
- To, co mnie spotkało ostatnio, po raz kolejny uzmysłowiło mi, jak kruche jest nasze życie. To, że udało mi się przeżyć, traktuję w kategoriach cudu. Dwukrotnie, w ciągu zaledwie kilkunastu dni, otarłem się o śmierć, ale najwidoczniej mam coś jeszcze na tej ziemi do zrobienia - powiedział w rozmowie z "Na żywo" Pręgowski, który niedługo po wypadku poważnie zachorował na COVID-19.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gwiazdy piszą książki. I to na potęgę
Pierwsze objawy choroby aktor zignorował, szczęśliwie jednak posłuchał żony.
- Po wypadku byłem bardzo osłabiony i nabawiłem się nieżytu górnych dróg oddechowych. Z każdym dniem czułem się jednak coraz gorzej, płytko oddychałem, miałem fatalne samopoczucie. Gdyby nie żona, pewnie zbagatelizowałbym sprawę, to ona namówiła mnie na saturację - relacjonował na łamach wspomnianej gazety Pręgowski.
Jak podkreślił Pręgowski: "całe szczęście, że zaszczepiłem się czwartą dawką. Gdybym tego nie zrobił, być może nie wyszedłbym z choroby cało".
Aktor ciężko przeszedł koronawirusa i to nie tylko pod względem fizycznym, ale i psychicznym. Pobyt w izolacji fatalnie wpłynął na jego samopoczucie, a drugi w tak krótkim czasie kryzys zdrowotny sprawił, że zaczął myśleć o własnym testamencie.
- W ostatnich tygodniach los mocno mnie doświadcza i jak tak dalej pójdzie, niebawem będę musiał zacząć spisywać testament. Mam jednak nadzieję, że w moim przypadku powiedzenie do trzech razy sztuka szybko się nie sprawdzi - skwitował.