Przemysław Saleta komentuje aferę szczepionkową: "To jest dmuchany problem"
Sprawa dotycząca szczepień dla ludzi kultury na WUM-ie to bez wątpienia największa dotychczas afera nowego roku. Tę kontrowersyjną kwestię poruszył również znany polski pięściarz, Przemysław Saleta.
Afera wokół szczepień całkowicie wzburzyła opinię publiczną po tym, jak wyszło na jaw, że ludzie związani z kulturą zostali zaszczepieni na koronawirusa poza kolejką na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. W akcji wzięli udział m.in. Krystyna Janda, Magda Umer, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski i Edward Miszczak. Wszyscy mieli zostać ambasadorami kampanii promującej szczepienia.
W sieci zdążyło się pojawić mnóstwo komentarzy zarówno z lewej, jak i prawej strony. Sami zainteresowani tłumaczą, że byli przekonani, iż działają na rzecz propagowania szczepionki na COVID-19. Choć ich intencje były dobre, efekt jest odwrotny do zamierzonego. Teraz w mediach toczy się dyskusja, a gwiazdy gęsto tłumaczą się i muszą odpierać kolejne fale ostrej krytyki.
Głos w tej sprawie zabrał również Przemysław Saleta. Polski kick-boxer i bokser wagi ciężkiej przed laty poświęcił zdrowie, aby ratować życie swojej córki, oddając jej nerkę do przeszczepu. W rozmowie z “Faktem” wyznał, że afera szczepionkowa nie poruszyła go specjalnie.
– Uważam, że jest to dmuchany problem, bo jest znacznie więcej różnych afer, również ze szczepionkami, które są poważniejsze niż to. Zupełnie szczerze, ja nie jestem specjalnie oburzony, bo to nie było tak - a przynajmniej ja o tym nie wiem - żeby ktoś wydzwaniał i powoływał się na znajomości, czy na swoje nazwisko i starał się dostać tę szczepionkę poza kolejką. Tylko ktoś zadzwonił, zaproponował i ktoś skorzystał – powiedział Saleta.
ZOBACZ TAKŻE: Cezary Pazura o szczepieniach gwiazd na WUM-ie: "Zastanawiam się, co ja bym zrobił na ich miejscu"
Twierdzi również, że wszyscy zwolennicy szczepionek postąpiliby w podobny sposób, gdy mielu ku temu okazję.
- Uważam, że 100 procent ludzi, którzy zamierzają się zaszczepić, gdyby dostało telefon z przychodni, że są wolne szczepionki i można się zaszczepić już od razu, to by skorzystało. Dlatego nie przesadzajmy. To nie była też taka ilość szczepionek, która ma większe znaczenie. Jeśli rzeczywiście jest tak, że te szczepienia idą jak po grudzie, to jest to kwestia organizacji tego wszystkiego, a nie tego, że ktoś zaszczepił się bez kolejki - wyznał bokser.
- Jeśli ktoś zadzwoniłby do mnie i powiedział, że została w fiolce jakaś dawka szczepionki i można ją wykorzystać, tylko trzeba się szybko zjawić w przychodni, to ja osobiście bym skorzystał i myślę, że większość osób, które planują się zaszczepić także - wyjaśnił. - Generalnie lepiej wykorzystać te szczepionki na kogokolwiek niż wyrzucić te dawki do śmieci - dodał.