Przyjaciel opowiada o ostatnich chwilach Wiesława Gołasa. "Był w dobrej formie"
Wiesław Gołas zmarł 9 września po drugim wylewie. Miał 90 lat. Jego przyjaciel Krzysztof Szuster opowiedział o ostatnich dniach aktora.
9 września media obiegła wiadomość o śmierci aktora Wiesława Gołasa. W młodości zasłynął rolą Tomasza Czereśniaka w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies". Grał u Kazimierza Dejmka, Konrada Swinarskiego, Gustawa Holoubka, Jerzego Jarockiego i Andrzeja Łapickiego. W latach 1964-74 był członkiem kabaretu "Dudek". Aktor rok temu przeszedł wylew. W sierpniu przyjechał do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie na rehabilitację. Kilka dni przed śmiercią trafił do szpitala po drugim wylewie.
W rozmowie z "Super Expressem" jego przyjaciel Krzysztof Szuster powiedział: - Wiesław Gołas był u nas w Skolimowie tylko półtora tygodnia. Był w dobrej formie, a pojawił się na krótką rehabilitację, która bardzo mu pomagała. Zaledwie dwa dni przed wylewem czuł się tak wyśmienicie, że pojechał do swojego przyjaciela na działkę. Był szczęśliwy, cieszył się, że nabierze sił wśród kolegów w Skolimowie, zaopiekowany przez nasz personel, który go wręcz uwielbiał.
Po pierwszym wylewie aktorem opiekowała się żona Maria. Ale Gołas potrzebował czasem pracy ze specjalistami, dlatego w połowie sierpnia udał się do Skolimowa.
Jacek Rozenek: "Moja wiedza o udarze mózgu była znikoma"
- Był cudownym, ciepłym człowiekiem. Miał wspaniałą cechę, to coś. Bo, gdy idziemy do teatru, widzimy zazwyczaj ludzi pierwszego planu, a on mógł stać w trzecim rzędzie, grać służącego, a nie Hamleta, a publiczność i tak na niego patrzyła. On nie małpował, grał i miał osobowość. Nawet jego epizody były perełkami, które się zapamiętywało. Czasami bardziej niż tych, którzy grali główne role – wspomina Szuster.
Ostatni raz Wiesław Gołas na ekranie pojawił się w 1996 r. w filmie "Szabla od komendanta" Jana Jakuba Kolskiego.