Rocznica śmierci Piotra Woźniaka-Staraka. Ksiądz wspomina, co zrobili żałobnicy
18 sierpnia minie rok od tragicznych wydarzeń na mazurskim jeziorze w miejscowości Fuleda. Piotr Woźniak-Starak zginął po upadku z motorówki, zostawiając pogrążonych w rozpaczy bliskich.
Ciało Staraka odnaleziono dopiero po pięciu dniach poszukiwań. Zrozpaczona żona, rodzice i siostra Piotra wiedzieli, jak ważna dla niego była Fuleda. Postanowili pochować go właśnie na terenie rodzinnej posiadłości.
Ksiądz Jerzy, proboszcz parafii pw. św. Jana Kantego w Kamionce, który brał wtedy udział w pochówku, wspomina ten dzień w rozmowie z Faktem.
– Takiego pogrzebu, jak jestem księdzem, to nie widziałem. Poświęciłem urnę z prochami w domu i to chyba był najbardziej tradycyjny fragment tej uroczystości - mówi.
Śmierć producenta i jego pochówek był tematem numer jeden w sierpniu ubiegłego roku. Do Fuledy przybyli wtedy nie tylko przyjaciele Staraków, ale także mnóstwo fotoreporterów.
. – Wokół posiadłości było mnóstwo paparazzich. Jeden z fotografów zrobił mi nawet zdjęcie. To była dla mnie absolutna nowość. W naszej małej wiosce to niebywałe - wspomi ksiądz Jerzy.
Sama uroczystość miała wiele zaskakujących dla duchownego elementów: muzykę, samochody i... bosych żałobników.
- Kiedy wyszliśmy z domu, naszym oczom ukazał się rząd luksusowych aut – jeepy, sportowe marki. Były to wszystkie auta śp. Piotra. Jego żona powiedziała nam później, że zostały specjalnie przywiezione na uroczystość, bo śp. Piotr je uwielbiał - relacjonuje.
Potem, jak podaje duchowny, wszyscy zdjęli buty i boso podążali za trumną, którą przykryto potem kamienną płytą.
Poruszona Agnieszka Woźniak-Starak wychodzi z premiery "Ukrytej gry", ostatniego filmu Piotra
Kontrowersje wokół pogrzebu w Fuledzie.
Grób Piotra Woźniaka-Staraka powstał poza terenem cmentarza i nie spełniał wymagań odnośnie katakumb, więc uznano, że jest nielegalny. O popełnienie wykroczenia oskarżono Mirosława S., który 30 sierpnia 2019 r. złożył urnę z prochami producenta w grobie murowanym, który nie leżał na terenie cmentarza.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, mężczyzna nie przyznał się do stawianego mu zarzutu, złożył obszerne wyjaśnienia. Policja domaga się uznania go za winnego tego czynu i ukaranie grzywną w wysokości 500 złotych. Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do 12 sierpnia.
Od niedawna na warszawskich Powązkach znajduje się nagrobek poświęcony Piotrowi.