Rodowicz wystąpi na sylwestrowym koncercie. "Jest absolutnie symbolem"
Nie ma świąt Bożego Narodzenia bez filmu "Kevin sam w domu" i nie ma sylwestrowej zabawy bez koncertu Maryli Rodowicz. O mały włos, a piosenkarka spędziłaby ten ostatni wieczór 2020 r. na kanapie w domu. Fani jednak na to nie pozwolili. Za namową widzów Polsat wyciągnął do wokalistki pomocną dłoń, dzięki czemu królowa polskiej piosenki zaśpiewa na scenie razem z Michałem Wiśniewskim. - Maryla, oprócz tego, że jest już ikoną i legendą, to jest absolutnie symbolem sylwestra. Bardzo się cieszę, że się tam pojawi. Fajnie patrzeć na ludzi, którzy żyją do samego końca. To napawa optymizmem - ocenił lider Ich Troje w programie Newsroom WP.
A spytam jeszcze o jedną rzecz, bo… Rozwiń
Transkrypcja:
A spytam jeszcze o jedną rzecz, bo zahaczyliśmy już o Marylę Rodowicz, zahaczyliśmy o ten Sylwester. Cieszy
się pan, że Maryla Rodowicz taki come back zaliczy, jeśli chodzi o Sylwestry? Bo miało jej nie być w żadnej telewizji, jednak
Polsat ją wziął, będzie występował pan z nią na jednej scenie. Można powiedzieć, że Maryla Rodowicz i Sylwester to
jak "Kevin sam w domu" i Wigilia. Tylko Maryla Rodowicz jest taką odpowiedzią na Sylwestra.
Trafił pan w samo sedno,
więc ja myślę, że nie ma o czym dyskutować. Maryla, no oprócz tego, że jest już ikoną
i legendą, to jest absolutnie właśnie takim symbolem
Sylwestra. Bardzo się cieszę, że się tam pojawi. Fajnie
patrzeć na ludzi, którzy żyją do samego końca. To est miłe, to napawa optymizmem.
A zdradzi
pan jakieś sekrety, co szykujecie w takim wypadku na wieczór?
No jest bardzo ciężko grać bez publiczności, chociaż publiczność będzie, z tego co wiem, to
Rafał Maserak będzie się łączył z publicznością, będziemy witać wszystkich w
domach. Taki czas, takie możliwości. Wczoraj na próbach, nie powiem - trudno jest
grać bez publiczności, bo ja żyję publicznością. Natomiast odnajdziemy
się, mogę panu zagwarantować, że widziałem wczoraj i występ wspaniały Dody i Mandaryny, Maryli
Rodowicz nie widziałem, ale zauważyłem, że brakuje nam po prostu jak
wody na pustyni tego grania i mimo
tego, że nie mamy bezpośredniego kontaktu z publicznością, to będziemy ich czuć.
A z Mandaryną jakiś duet będzie?
No myślę, że nie tym razem, ale my już swego czasu chyba coś tam razem zrobiliśmy, w związku z czym przykre
jest może tylko to, że nie doleciał Ron Dante z Nowego
Jorku, bo mieli wspólnie zaśpiewać "Sugar sugar". Jest to przykre, ale jest to na pewno do nadrobienia, Marta
jest w znakomitej formie i wydaje mi się, że z jej dystansem ten
powrót telewizyjny będzie bardzo udany.