Działo się
Grzegorz Skawiński przyznał, że pojawiały się używki i nie znali ograniczeń, jeśli chodzi o dobrą imprezę.
- Nieraz odpinaliśmy wrotki i była jazda bez trzymanki. O.N.A. była megarozrywkową ekipą, czyste szaleństwo. Zatrzymało się na koksie. I nic innego nie braliśmy, trawki też nie paliliśmy. No, może przydarzyło się LSD parę razy. I morze alkoholu, to na pewno! Głównie whisky, którą piliśmy ja i Waldek. Kraszewski nie bardzo lubił whisky, pił wódkę. A w pewnym momencie piło się wszystko.