Bezpieczeństwo Meghan i Harry'ego znowu wystawione na próbę. Atak w nocy

Odkąd Meghan i Harry przestali być oficjalnie członkami rodziny królewskiej, muszą sami zadbać o swoje bezpieczeństwo. A obsesyjnych fanów im nie brakuje. Jak donosił "The Mirror", przed ślubem pary w 2018 r. policja monitorowała prawie 160 osób, które miały wykazywać niezdrową fascynację Sussexami. Siedem spośród nich uznano za szczególnie niebezpieczne, zdolne do użycia przemocy wobec Meghan. W ich odczuciu aktorka była karierowiczką i miała nieczyste intencje, wychodząc za księcia, ewentualnie chciała go "ukraść" Brytyjkom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Do najgroźniejszego zdarzenia po "Megxicie" doszło w czasie Bożego Narodzenia w 2020 r. Według Fox News Nicholas Brooks przejechał trasę z Ohio do Kalifornii, żeby złożyć Meghan i Harry'emu niezapowiedzianą wizytę świąteczną. Dwukrotnie próbował wtargnąć do ich posiadłości.

- Pamiętam to jak przez mgłę. Myślę, że byłem wtedy na haju. Nie wiem, dlaczego chciałem zobaczyć się akurat z nimi. Zdaję sobie sprawę, że to szaleństwo - tłumaczył Brooks w rozmowie z "The Sun".

Do najnowszego incydentu przed domem Harry'ego i Meghan w Montecito doszło w nocy 15 maja br. TMZ poinformował, że do bram dobijał się 29-letni Kevin Garcia Valdovinos. Był tak napastliwy, że został obezwładniony przez ochronę, a następnie aresztowany przez policję. Po przesłuchaniu został zwyczajowo wypuszczony za kaucją, w tym przypadku 2,5 tys. dol. Nie wiadomo, czy para książęca była w tym czasie w swojej rezydencji.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.