Steczkowska wykorzystała nazwisko Raczka? "Pierwszy raz jestem w tak dziwnej sytuacji"
Ta jesień jest dla Justyny Steczkowskiej bardzo pracowita. Piosenkarka zaplanowała bowiem trasę koncertową z muzyką filmową. Jej prowadzeniem miał podobno zająć się Tomasz Raczek wraz z Grażyną Torbicką, ale tak się nie stało. Dlaczego?
Dziennikarz przyznał, że rozmawiał w tej sprawie z wokalistką, ale nie doszli do żadnych wiążących ustaleń.
- Niestety organizator tych koncertów nie dogadał się ze mną. I przez konflikty terminów, i zaproponowane mi warunki - przyznał Raczek w rozmowie z "Faktem".
W związku z tym publicysta był przekonany, że ten temat jest już nieaktualny i nie ma mowy o żadnej współpracy. Tymczasem rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. Dziennikarz nie ukrywa, że informacja o tym, iż jego nazwisko widnieje na plakatach promujących trasę Steczkowskiej bardzo go zdziwiła. W tej samej rozmowie podsumował:
- Pierwszy raz jestem w tak dziwnej sytuacji. Widzę swoje nazwisko w internecie i na plakatach, sprzedawane są bilety na koncerty, które mam prowadzić, a ja nic o tym nie wiem. I z całą pewnością mogę powiedzieć, że niektóre terminy, które są podane, mam już zajęte.
Stanowisko menedżerka Steczkowskiej, Łukasza Wojtanowskiego, nie budzi żadnych wątpliwości. Nieobecność dziennikarza wytłumaczył on w prosty sposób:
- Pan Tomasz Raczek nie mógł poprowadzić koncertu w niedzielę, bo po prostu coś mu wypadło - powiedział w tabloidzie.
Spodziewaliście się tego?