Stramowski był na granicy. Opisał wstrząsającą historię trójki przyjaciół
W mediach publicznych imigrantów przedstawia się jako anonimową, agresywną masę. Ale ci ludzie mają przecież imiona i historie. Przypomnieć o tym postanowił Piotr Stramowski. Aktor przez kilka dni był wolontariuszem na polsko-białoruskiej granicy, gdzie poznał trójkę przyjaciół.
Kilka dni temu w sieci pojawił się spot Grupy Granica, mający za zadanie zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację imigrantów próbujących dostać się do Polski. Jedną z głównych ról zagrała w nim Katarzyna Warnke, która nigdy nie kryła swojego światopoglądu.
Teraz uwagę na tragedię rozgrywającą się na polsko-białoruskiej granicy postanowił zwrócić jej mąż. Piotr Stramowski wrócił z Hajnówki, gdzie przez kilka dni był wolontariuszem i z bliska mógł zobaczyć, przez jakie piekło przechodzą ludzie tułający się po tamtejszych lasach.
Aktor zamieścił post na Instagramie, w którym przybliżył historię trzech chłopaków z Syrii: 17-let niego Abdula oraz 25-letnich Adnana i Louaia.
"Abdul jest uczniem, jeszcze nieletnim. Adnan ukończył studia i został weterynarzem. Louai jest po medycynie i wykonuje zawód lekarza. Trzech przyjaciół z Syrii, o których kraj zapomniał. Dramatyczna sytuacja polityczna, prześladowania na tle religijnym i doszczętny rozpad państwa, zmusiły ich do opuszczenia ojczyzny. Muszą zarobić na siebie i rodziny. Liczą na to, że Europa pozwoli im wykorzystać ich potencjał i zaczną wszystko od nowa" – pisze Stramowski.
ZOBACZ TEŻ: Nocna akcja pod granicą. Migranci spali na śniegu. Posłowie przerażeni
Mężczyźni wylądowali w Mińsku, gdzie jak relacjonuje aktor, zostali zatrzymani przez wojsko, okradzeni i pobici – jeden miał połamane żebra, drugi odbite nerki.
"Zostają siłą wypchnięci z Białorusi do Polski. Ranni, wycieńczeni, głodni i bez pieniędzy, są pięciokrotnie poddawani procedurze push-backu. Kiedy ostatecznie wojsko niszczy im telefony, tracą wszelką nadzieję. Znaleźli się w pułapce. Nie mogą wrócić do domu, ani iść dalej. Po niespełna miesięcznej tułaczce po lasach Adnan i Louai wpadają do rzeki. Jeszcze bardziej spowalnia to ich podróż. Nie mają sił. Są w coraz gorszym stanie. Niedożywieni w zaawansowanej hipotermii, nie mogą już się poruszać" - racjonuje aktor.
Na szczęście mężczyźni zostali w porę odnalezieni przez "anioły z lasu". To mieszczańscy okolicznych wsi, którzy im pomogli, dali nowe ubrania, nakarmili i podali leki.
Ta historia doczekała się happy endu.
"Przez trzy dni zostają doprowadzeni do stanu dostatecznego, aby wezwać Straż Graniczną i w otoczeniu grupy interwencji kryzysowej, ubiegać się o ochronę międzynarodową. W międzyczasie ze Sztrasburga przychodzi dokument zabezpieczający mężczyzn przez kolejną 'wywózką do lasu'. Tym razem jesteście bezpieczni. Udało się" - pisze Stramowski.
Aktor zdradził, że został pełnomocnikiem Abdula i publicznie podziękował wolontariuszom, którzy od wielu tygodni niosą pomoc takim ludziom jak trójka Syryjczyków.
"Chcemy, aby Abdul trafił do placówki, gdzie przebywa Louai i Adnan. Jesteśmy dobrej myśli #życiejestjedno" - podkreśla aktor.
Trwa ładowanie wpisu: instagram