Syn Tigera Michalczewskiego projektuje biżuterię. Cena? 20 tysięcy euro
Michael Michalczewski tworzy cacka dla najbogatszych. Jego ojciec nie rozstaje się z bransoletą od syna.
Dariusz Michalczewski to nie tylko były bokser, ale i przedsiębiorca. Żyłkę do biznesu odziedziczył po nim najstarszy syn. Michael, na dodatek, zdobył gruntowne wykształcenie, dzięki któremu jest przygotowany do prowadzenia własnej firmy.
Poza tym chłopak zdobywał doświadczenie, pracując w firmie ojca. Moje studia dotyczyły budowy i rozwoju firmy oraz strategii zarządzania. Po ich ukończeniu przez dwa lata byłem handlowcem w dużej amerykańskiej firmie sprzedającej oprogramowanie. Zarabiałem dobre pieniądze, ale nie byłem szczęśliwy, czegoś mi brakowało. Zadzwoniłem do taty i powiedziałem mu, że szukam nowych wyzwań. Zaproponował mi pracę przy „Tigerze”. Tak trafiłem do firmy Maspex produkującej napój - powiedział młody Michalczewski w rozmowie z magazynem "Prestiż Trójmiasto". W firmie uczył się pracy na wielu stanowiskach - od sprzedawcy do członka zarządu. W końcu zdecydował się jednak zacząć własny biznes.
Firmę produkującą biżuterię założył razem z przyjacielem, Markusem Sitowskim. Jej nazwa pochodzi od imion obu mężczyzn. Pierwszym klientem, który zaufał w zdolności Micheala i Markusa był Dariusz Michalczewski. Swoją bransoletę kupił z rabatem, bo zapłacił jedynie 10 tysięcy euro. Standardowa cena biżuterii to około 20 tysięcy euro, czyli niemal 90 tysięcy złotych! Cacka są robione ręcznie ze złota, ozdabiane diamentami.
Bokser z nabytkiem się nie rozstaje. Bransoletę nosi do wszystkiego. Tym samym, zupełnie niechcący, został "twarzą" marki.
Jak podoba wam się biżuteria od młodego Michalczewskiego?
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Trwa ładowanie wpisu: instagram