Trwa ładowanie...

Tamara Arciuch także zaznała upokorzenia na uczelni. "Ty mimozo pier****na"

Po tym jak Anna Paliga, zeszłoroczna absolwentka łódzkiej filmówki, poruszyła opinię publiczną wpisem o skandalicznym zachowaniu wykładowców, znani aktorzy zdobyli się na wyznania, czego oni sami doświadczyli w trakcie swoich studiów. Jedną z takich osób jest Tamara Arciuch, który w szczerym opisie przywołała traumatyczne wspomnienia z przeszłości.

Tamara Arciuch opisała, jakiego upokorzenia doznała na studiachTamara Arciuch opisała, jakiego upokorzenia doznała na studiachŹródło: fot. AKPA
d2wwk86
d2wwk86

Gdy czyta się wpis Anny Paligi na Facebooku o tym, co wyrabiali profesorzy Szkoły Filmowej w Łodzi, to nie da się nie być zszokowanym. Obrazy mobbingu, przemocy fizycznej i łamania psychiki są zatrważające. Nie da się w żaden sposób uzasadnić gryzienia kogoś "od dłoni do szyi na oczach całej grupy" czy bicia studentki w twarz "tak mocno, że z nosa trysnęła jej krew".

Paliga poruszyła temat, który powinien być naświetlony już dawno temu. Po jej poście szybko głos zabrali znany aktorzy. Dawid Ogrodnik, absolwent krakowskiej PWST we wpisie na Instagramie wyznał, że jego przygotowanie do zawodu także związane było z mobbingiem i "chamami pod przykrywką artyzmu". Wyjawił nawet nazwisko swojego oprawcy – była to znana aktorka Beata Fudalej.

Nie tylko Stuhr. Kto jeszcze myśli o emigracji lub już się na nią zdecydował?

O swoim upokorzeniu postanowiła napisać także Tamara Arciuch, znana m.in. z serialów "Adam i Ewa", "Niani", "Pierwsza miłość" czy słynnego filmu "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego. Aktorka, która ukończyła te same studia, co Ogrodnik, na Facebookowej grupie o nazwie "Kobiety filmu" w długim i bardzo przejmującym poście przyznała, że nikt nie reaguje w sytuacjach, gdy wykładowca zachowuje się w niewłaściwy sposób. "Wpaja się studentom, że to normalne, że na tym również polega 'wyjątkowość tych studiów', że muszą akceptować takie przekroczenia, bo potem nieraz będą musieli je akceptować w pracy zawodowej, bo przez to staną się lepsi".

d2wwk86

Jak dodaje dalej, skarżenie się to narażanie się na wyśmianie i upokorzenie oraz łatkę osoby, która nie nadaje się do tej pracy. Wyznała szczerze, że ona sama już na pierwszym roku chciała zrezygnować ze szkoły. "Pani od prozy od pierwszych zajęć upokarzała mnie, a kiedy byłem już tak zamknięta, że na tych zajęciach trzęsły mi się nogi, pot płynął po plecach i nie byłam w stanie wyksztusić słowa - kazała moim trzem zdezorientowanym kolegom z grupy popychać mnie między sobą jak szmacianą lalkę i kiedy robili to delikatnie, krzyczała: mocniej, mocniej. Kiedy szlochając upadłam na ziemię, powiedziała, że w końcu wydobył się ze mnie jakiś prawdziwy dźwięk…" – czytamy.

Arciuch odpowiedziała także na pytanie, dlaczego zarówno jej koledzy, jak i reszta studentów nie reagowali na popychanie jej. "Wtłoczono nam w głowę, że to są metody 'pedagogiczne', że to takie szalone i będziemy przez to lepsi". Na koniec wyliczyła, co się działo na zajęciach. Nie można przejść obok tego obojętnie. "Rzucanie przedmiotami było na porządku dziennym, wyzwiska i wymyślne epitety np. 'Ty mimozo pie*****na'. Można tak bez końca" – zakończyła.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2wwk86
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wwk86