Boi się o bezpieczeństwo najstarszych dzieci
Tomasz Gudzowaty stara się stworzyć bezpieczny dom dla czwórki swoich dzieci. Jednak sam żyje w ciągłym strachu:
- Nie wiem, co będzie dalej, czy policja będzie mi siłą odbierać dzieci, czy przyjdzie Interpol. Polski sąd odebrał paszporty dzieci, a to znaczy, że uznano, że jest poważne ryzyko, iż mogę zbiec z nimi za granicę. Nie zamierzam łamać prawa. Wiem, że mec. Szűcs zgłosiła sprawę do Interpolu, więc teoretycznie od wiosny dzieci są poszukiwane.
Kiedy dzieci przebywały w Budapeszcie pod opieką matki, fotograf otrzymał niepokojące sygnały, że w domu byłej partnetki dzieje się coś niedobrego.
- Opiekunki, dozorca, a nawet sąsiad zaczęli do mnie dzwonić i mówić, żebym pilnował dzieci, bo dzieje się coś złego, to uznałem, że muszę działać, że muszę dzieci ratować - wyznał.
Złożył doniesienie do prokuratury w Warszawie o możliwości popełnienie przestępstwa (znęcania psychicznego nad dziećmi, głodzenia, zamykania) przez byłą partnerkę. W tej sprawie jednak nic nie zrobiono:
- Nie uznano opinii biegłych, nie przesłuchano dzieci. Nie chcę myśleć, że nasze państwo nie chroni swoich obywateli, bo te dzieci mają na nazwisko Gudzowaty - podsumował sfrustrowany artysta.