"Wszyscy wiedzieli"
Przez problemy z alkoholem, w jakie popadła po zawodzie miłosnym, Kotulanka wypadła z formy. Na planie wydawała się rozkojarzona, aż w pewnym momencie przestała przychodzić i straciła rolę. Stockinger wyznał, że o jej kłopotach powszechnie wiedziano i wiele osób próbowało pomóc. Dziś pozostał mu żal z powodu jej śmierci.
- Wszyscy wiedzieli o tych problemach, a ona ich nie przezwyciężyła. Wielka szkoda. To się działo przez tyle lat na naszych oczach i ona nie mogła zawrócić z tej drogi. No niestety jakiś procent ludzi nie daje rady. I padło też na Agnieszkę. Na tym polega cała groza choroby alkoholowej. To nie są igraszki, to jest choroba śmiertelna i tak się okazało w przypadku Agnieszki. No cóż. Wielki żal pozostał - powiedział.
Aktor uważa, że ostatnie lata życia Kotulanki powinny być "ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy lekceważą chorobę alkoholową". - Z tego, co ja wiem, to wszyscy starali się to robić łącznie z produkcją serialu. Przede wszystkim przymykając oko na jej kolejne wpadki, gdy była niezdolna do zdjęć, czy nie była w formie. Produkcja bardzo pracowała nad tym. Wielokrotnie były rozmowy z nią i lekarzem. Ale się nie udało - stwierdził.
Agnieszka Kotulanka zmarła 20 lutego 2018 r. Przyczyną śmierci był krwotoczny udar mózgu. Została pochowana w Legionowie obok swojego ojca.