"Trafiłem do piekła i wróciłem". Jamie Foxx w końcu mówi o swoim stanie
Po nagłym, kwietniowym załamaniu zdrowotnym hollywodzkiego aktora Jamie Foxx wraca do pracy. Gwiazdor w końcu wyjaśnił swoim fanom, dlaczego wcześniej nie ujawniono, co się z nim dzieje.
Jamie Foxx pracował na planie filmu Netfliksa "Back in Action" z Cameron Diaz, gdy w kwietniu br. z dnia na dzień trafił do szpitala. Stan aktora był na tyle poważny, że przez kilka tygodni przebywał w placówce medycznej. Jednocześnie rodzina ani znajomi gwiazdora nie przekazywali publicznie informacji, co mu dolega. Jedynie Mike Tyson puścił parę z ust i zasugerował, że jego przyjaciel przeszedł ciężki udar.
Oficjalnie mowa była tylko o "medycznych komplikacjach", które wyłączyły Foxxa z aktywności na blisko trzy miesiące. Teraz jednak aktor powraca do pracy i zamierza uczestniczyć w promocji nowej produkcji "Sklonowali Tyrone'a".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premiery kinowe 2023. Na te filmy czekamy!
Jamie Foxx uciął plotki o drastycznych zmianach w jego wyglądzie i mowie, czy częściowym paraliżu, zamieszczając na Instagramie filmik z podziękowaniami dla fanów za okazane wsparcie.
- Nawet nie wiem, jak zacząć mówić o tym, jak daleko mnie to zabrało i jak sprowadziło mnie z powrotem. Przeszedłem przez coś, czego myślałem, że nigdy, przenigdy nie doświadczę. (...) Trafiłem do piekła i wróciłem - wyznał.
Hollywoodzki gwiazdor szczerze przyznał, dlaczego wcześniej nie uspokoił fanów i dlaczego tak bardzo strzegł informacji o swoim stanie. Wciąż nie wyjawił jednak, z czym tak naprawdę się mierzył.
- Po prostu nie chciałem, żebyście mnie takiego widzieli. Chcę, abyście widzieli mnie śmiejącego się, dobrze bawiącego, opowiadającego dowcipy, robiącego filmy i seriale. Po prostu nie chciałem, żebyście zobaczyli mnie z zainstalowanymi rurkami, próbującego dowiedzieć się, czy dam radę przez to przejść - powiedział na nagraniu na Instagramie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram