Trwa ładowanie...

Tragedia w rodzinie Kasi Moś. Jej dziadek czekał 3 godziny pod szpitalem. Na próżno

Kasia Moś przeżywa rodzinny dramat. Nie żyje dziadek piosenkarki. Mężczyzna nie doczekał się pomocy. Zmarł pod szpitalem.

Tragedia w rodzinie Kasi Moś. Jej dziadek czekał 3 godziny pod szpitalem. Na próżnoŹródło: East News
d1p1pgk
d1p1pgk

O tragedii Kasia Moś informuje na swoim Facebooku. Z obszernego wpisu wynika, że dziadek wokalistki został zabrany karetką do szpitala. Jednak z powodu trudnej sytuacji spowodowanej pandemią koronawirusa przez 3 godziny nikt mu nie pomógł. Mężczyzna zmarł.

"Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły... pragnę z całego serca podziękować pani ratownik medycznej – Barbarze Bujarze-Kani. Dziękuję za walkę o zdrowie mojego dziadka, jakby to był członek pani rodziny, jakby to był pani dziadek. Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten, w związku z panującą sytuacją nie chciał go przyjąć" - relacjonuje Moś.

Zapisz się do naszego specjalnego newslettera o koronawirusie.

"Dzwoniła do nas, abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary, jej przemiły głos pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu" - pisze dalej.

d1p1pgk

ZOBACZ TEŻ: Tadeusz Chudecki stracił szwagra przez koronawirusa

W swoim długim poście Kasia Moś podziękowała także pracownikom hospicjum, lekarzom i pielęgniarkom. Byli dla niej i jej rodziny niebywałym oparciem w ostatnim, trudnym dla nich okresie.

"W dobie gdy ludzie są dla siebie raczej, delikatnie rzecz ujmując, nieprzychylni, my zetknęliśmy się z takim dobrem i to nie jeden raz" - przekonuje Kasia Moś.

d1p1pgk

Pod postem pojawiły się oczywiście słowa współczucia, pocieszenia i modlitwy.

d1p1pgk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1p1pgk