TVP zrobiła mu laurkę. Pominęli kontrowersyjne wątki z jego życia
W Boże Narodzenie Telewizja Polska wyemitowała film dokumentalny "Krzysztof Krawczyk - całe moje życie". W produkcji nie zabrakło licznych archiwalnych nagrań z legendarnych występów gwiazdora. Oprócz tego opowiedziano o jego życiu prywatnym. Tyle że w dość okrojony sposób.
Krzysztof Krawczyk jest jednym z najpopularniejszych polskich muzyków. Śpiewane przez niego przeboje - "Parostatek", "Byle było tak", "Chciałem być" czy "Za Tobą pójdę jak na bal" - od dziesięcioleci nuci cała Polska. Jednak zarówno kariera, jak i życie prywatne artysty było pełne zakrętów.
Telewizja Polska postanowiła nakręcić film dokumentalny o Krzysztofie Krawczyku. Prawie 2-godzinne dzieło zaprezentowano w TVP1 w Boże Narodzenie. Można je nazwać sentymentalnym powrotem do lat świetności muzyka, które zostały uwiecznione na archiwalnych nagraniach z festiwali w Opolu i Sopocie. Świetnie oglądało się kadry z lat 70., 80. i 90., które oddały klimat i modę tamtych czasów.
Zarobki gwiazd na Sylwestra, ile stracą w tym roku?
Wierni fani artysty mogli jednak dostrzec zgrzyty w filmowej opowieści. Zwłaszcza w kontekście przesłodzonej narracji dotyczącej życiorysu gwiazdora. Krzysztof Krawczyk lata temu przyznał, że miał w swoim życiu okres, kiedy alkohol i narkotyki często mu towarzyszyły. - Nigdy nie uzależniłem się od narkotyków czy alkoholu. Mam odporność na używki. Paliłem skręty, brałem kokainę. Pracowaliśmy całą dobę i kawa nie zawsze pomagała. Jednego dnia jednak rzuciłem wszystko. Ot, tak. Pan Bóg mnie strzegł - mówił w "Fakcie".
Jednak w produkcji TVP z ust artysty nie pada ani słowo o alkoholu czy narkotykach. Krzysztof Krawczyk mówi tylko przed kamerami, że podczas pobytu w USA stał się lekomanem. Z powodu natłoku zajęć miał brać leki na sen i ... na lepszy śpiew.
W zaowalowany sposób przedstawiono też romanse artysty. Wspomniano tylko, że drugą żonę Halinę Żytkowiak rozkochał w sobie w trasie koncertowej po ZSRR, w czasach kiedy był jeszcze żonaty z Grażyną Adamus. Z kolei w Chicago miał opinię bawidamka, co bardzo nie podobało się przyszłej teściowej numer 3, która wręcz błagała Krzysztofa Krawczyka, aby dał spokój jej córce Ewie. Młodsza o 13 lat kobieta została jednak kolejną i ostatnią żoną muzyka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Żałuję, że byłem taki głupi i latałem za dziewczynami" - pada z ust Krzysztofa Krawczyka w dokumencie TVP. Aż dziw, że 75-latek pokusił się o taki komentarz. Zwłaszcza, że jego przyjaciele z branży zgodnie zapewniali przed kamerami, że wokalista wcale nie musiał zabiegać o względy pań, bo same do niego lgnęły.
Z drugiej strony nie zabrakło fragmentów dotyczących wiary artysty i jego nawrócenia po poważnym wypadku samochodowym w 1988 roku. Dwukrotnie pokazano przebitki z ogrodu Krzysztofa Krawczyka, gdy w fotelu mogli się z różańcem w ręku przed domową kapliczką. Oprócz wspomnień o wizycie u Jana Pawła II w Watykanie, natchniony artysta podzielił się również refleksją, o tym, jak to Bóg cudownie zmieszał ze sobą gazy, tak że powstało powietrze.
W filmie "Krzysztof Krawczyk - całe moje życie" skrzętnie udokumentowano rok za rokiem, ale nie zadano najistotniejszych pytań. Skąd narodził się pomysł wyjazdu Krzysztofa Krawczyka do USA i jak mu się to udało wobec wrogiej mu PRL-owskiej władzy? Dlaczego mimo że stamtąd wrócił, po kilku latach postanowił spróbować ponownie? Co kierowało nim pod koniec lat 90., gdy chciał skończyć z branżą muzyczną? Na te pytania widzowie i miłośnicy wokalisty muszą sami poszukać odpowiedzi.