Tym razem się nie wywinie?
Warto dodać, że już w 2007 r. mężczyzna został zatrzymany przez policję w związku z podejrzeniem posiadania na komputerze materiałów o treści pedofilskiej. Mimo że funkcjonariusze nie znaleźli wówczas obciążających dowodów, śledczy zaznaczyli, że nie oznacza to, że tego rodzaju treści nie było na komputerze wcześniej. Jednak jak obecnie zapewnia rzecznik prokuratury, tym razem T. raczej się nie upiecze. Dzięki mocnym dowodom policja może mu postawić mocne zarzuty. Czy to oznacza koniec najgłośniejszego polskiego PR-owca?