Uwolniła się od męża-tyrana. Potem przeszła intymną operację
Historia Mel B jest wstrząsająca. Gwiazda Spice Girls latami oszukiwała dziennikarzy i osoby ze swojego otoczenia, że wiedzie doskonałe życie u boku męża. Prawda o piekle, przez jakie przechodziła, w końcu wyszła na jaw.
Życie Mel B, członkini Spice Girls, sportsmenki i aktorki dalekie było od idylli, chociaż długo podtrzymywała w mediach ten fałszywy obrazek. W 2017 r. pojawiła się wiadomość o tym, że gwiazdka rozstaje się ze swoim mężem - Stephenem Belafonte, z którym była w związku od 10 lat. I wielu fanów było zdziwionych, bo Brown i Belafonte uchodzili za dobre małżeństwo. Na początku podawano, że powodem rozstania były "różnice nie do pogodzenia". Jednak jeszcze w tym samym roku Mel B zdecydowała się ujawnić makabryczną prawdę o swoim małżeństwie. Wyznała, że była brutalnie bita przez Belafonte, zmuszana do seksu, nagrywana podczas stosunków. Zdaniem gwiazdy były mąż zdradzał ją i zapłodnił nianię ich dzieci, po czym wymusił na niej dokonanie aborcji. W zamian Belafonte miał zapłacić opiekunce 300 tys. dolarów, wziętych z konta wokalistki.
Belafone znęcał się nad żoną fizycznie, ale też psychicznie, całkowicie uzależniając żonę od siebie. Przed sądem oskarżyła go o podawanie jej narkotyków, bicie, duszenie i nagranie w sumie 20 seks-taśm. Stephen Belafonte nie przyznał się do stawianych mu przez żonę zarzutów i co więcej oskarżał ją o nadużywanie kokainy i alkoholu, co miało przekładać się negatywnie na opiekę nad dziećmi.
Zobacz: "Wielokrotnie nie potrafiłam się przeciwstawić". Olga Bołądź o seksizmie w branży filmowej
Od rozwodu minęło już kilka lat. Dziś Mel B otwarcie opowiada o tym, przez co przeszła. Koszmarnych szczegółów nie brakuje.
Artystka w rozmowie z "The Guardian" powiedziała, dlaczego latami oszukiwała wszystkich na temat jej związku.
- Moim obowiązkiem było kłamanie, bo nie widziałam innego wyjścia z sytuacji. Żyjesz w koszmarze, ale ludziom opowiadasz, że wszystko jest w porządku, bo zjada cię wstyd, poczucie winy i strach, że nikt ci nie uwierzy - mówi Brown.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Nienawidziłam siebie. Kłamałam tak wielu ludziom. A potem byłam wściekła, że pozwoliłam na to, by ta osoba nie odpowiedziała za cierpienie, jakie wyrządzała mi przez 10 lat - komentuje.
Mel B przyznała również w wywiadzie dla "The Guardian", że ignorowała ostrzeżenia byłej partnerki Belafonte, że ten jest przemocowcem i bił ją. - Bałam się jej uwierzyć - mówi gwiazdka i opisuje, jak wyglądała jej relacja z producentem. Zaczęło się od tego, że sam decydował o tym, jak Mel B się ubierze, by odbierać jej kolejne pola do decydowania o sobie samej. Nie miała własnego domu, samochodu, konta w banku, była całkowicie zależna od męża, który po tym, jak pewnego razu ją pobił, zamknął w sypialni i nie pozwolił, by zadzwoniła po karetkę.
Przeszła bolesne operacje
- Próbowałam uciekać siedem razy, więc można sobie wyobrazić, jak zdesperowana byłam przez te 10 lat. Nie miałam jednak gdzie uciec. Nie miałam swojej karty kredytowej, samochodu. Miałam za to 3 dzieci. Byłam na granicy wykończenia się - opisuje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Po uwolnieniu się od Belafonte, Mel B była tak zdesperowana usunięciem wszystkiego, co przypominało jej o byłym partnerze, że zdecydowała się na bolesne wycinanie skóry, którą "zdobił" tatuaż "Stephen, dopóki śmierć nas nie rozłączy, masz moje serce". Mel B mogła usunąć tatuaż laserowo lub spróbować "przykryć" go innym wzorem, ale - jak mówi - potrzebowała drastycznego i symbolicznego "wycięcia" Belafonte z jej życia.
Co więcej, Mel B przeszła też kontrowersyjny zabieg usuwania części tkanki waginy. We wcześniejszych wywiadach mówiła, że "nie chciała, by ostatnią osobą, która ją tam dotykała, był ten potwór".
13 maja 2021 r. opublikowano krótki film, w którym Mel B wciela się w kobietę, która jest ofiarą przemocy domowej. Możecie go zobaczyć poniżej. Artystka działa na rzecz kobiet, które doświadczyły pomocy, wspiera organizacje pozarządowe i zwraca uwagę na to, jak pandemia pogłębia problem przemocy domowej.
- Gdyby tamte lata mojego małżeństwa przypadały na lockdown, myślę, że nie przeżyłabym tego. Praca była moim wybawieniem. Pracując w telewizji, robiłam to, co kochałam i on nie mógł tam nic zdziałać. To była jedyna przestrzeń, gdzie nie decydował za mnie, co mam na siebie włożyć, jaką mam mieć fryzurę i co mam mówić - mówi.