Weronika Rosati o Oscarach. "Są upolitycznione i nie do końca sprawiedliwe"
Weronika Rosati, jak wielu przedstawicieli branży filmowej i miłośników kina, będzie śledzić, kto w tym roku został nagrodzony Oscarem. Niemniej aktorka ma sporo wątpliwości co do tego, jak przyznawane są nagrody.
Tegoroczna, 93. gala rozdania Oscarów z pewnością przejdzie do historii. W dużej mierze z powodów okoliczności, w których się odbywa. W związku z  trwającą pandemii Akademia zmuszona była nie tylko przesunąć datę uroczystości (zamiast zwyczajowo w okolicach lutego odbywa się pod koniec kwietnia), ale też zrezygnować z wielkiej gali w Dolby Theatre na rzecz łączenia z różnych lokalizacji.
Niemniej, pomijając niefortunne okoliczności, to wciąż święto kina, a o statuetkę walczą znakomite, intrygujące produkcje i wielu wybitnych filmowców. Pełną listę nominowanych znajdziecie tutaj. Ponownie, nie zabraknie polskiego akcentu – tym razem szansę na Oscara ma Dariusz Wolski, za zdjęcia do filmu "Nowiny ze świata". Ale przecież to nie pierwszy raz kiedy Akademia dostrzega i docenia polskich twórców i ich wkład w międzynarodową kinematografię. To też nie pierwszy raz, kiedy Polacy w ogóle pojawiają się na gali czy około oscarowych imprezach.
Weronika Rosati miała okazję m.in. gościć na słynnym afterparty, wydawanym co roku przez Eltona Johna. Aktorka zaznaczyła jednak w wywiadzie, że choć było to przyjemne, nie zabiega usilnie o brylowanie na salonach. Skomentowała też głośną w ubiegłym roku relację Kingi Rusin z jednej z oscarowych imprez. Rosati podkreśliła, że zabieranie telefonów czy zakaz robienia zdjęć jest w Los Angeles normą, do tego ściśle przestrzeganą.
Dodała, że podejście z dużym szacunkiem do prywatności gwiazd jej imponuje. - Tutaj gapienie się na gwiazdę jest postrzegane jako szczyt chamstwa. To jest fajne, bo dzięki temu gwiazdy mają prywatność i namiastkę normalności. Ja to bardzo cenię – wyjawiła w wywiadzie dla Plejady.
Teresa Rosati bardzo pomaga Weronice. Poświęciła dla niej karierę
Odniosła się też do samej oscarowej uroczystości i sposobu przyznawania nagród. Od lat ma okazję przyjrzeć się amerykańskiemu przemysłowi filmowemu z bliska i ma zgoła odmienne zdanie co do gali, niż mogłoby się wydawać.
- Oczywiście ta nagroda jest ukoronowaniem talentu, ale też dobrze wiemy, że Oscary, zwłaszcza teraz, są upolitycznione i nie są do końca sprawiedliwe. Richard Burton był siedmiokrotnie nominowany do Oscara i jest zdecydowanie jednym z najwybitniejszych aktorów nie tylko filmu, ale i teatru. Nigdy jednak nie dostał tej nagrody ze względu na wybryki w życiu prywatnym. Wiele jest takich historii, gdzie nagrodę otrzymał aktor, który zmarł lub otarł się o śmierć i odwrotnie: nie otrzymał statuetki, bo był bohaterem skandalu. Myślę, że to nie są obiektywne nagrody – powiedziała w rozmowie z Aleksandrą Głowińską zaznaczając, że jej zdaniem wartość Oscara jest zdecydowanie większa w wyobrażeniach miłośników kina niż w rzeczywistości.
Niemniej docenia fakt, że Akademia idzie z duchem czasu i z roku na rok zwraca coraz większą uwagę na kwestie takie, jak reprezentację dyskryminowanych mniejszości rasowych, osób LGBT czy wreszcie dysproporcję reprezentacji kobiet i mężczyzn w przemyśle filmowym.
- Dla mnie, jako aktorki, jest to oczywiście zmiana na plus. Jeżeli wymagane jest, żeby było więcej kobiet w filmie - zarówno po stronie odtwórczyń ról, jak i pracownic z drugiej strony kamery. Jestem reprezentantką grupy, która była w mniejszości, zarówno jeśli chodzi o Hollywood, jak i kino międzynarodowe. Mam nadzieję, że te zmiany będzie widać również w Polsce - podsumowała.