Trwa ładowanie...

Wiara, nadzieja, miłość i sukces. Rozmowa z Siostrami Szydłowskimi

Zachwycają pięknymi głosami, czarują wdziękiem zarażają i optymizmem udowadniając, że marzenia nie mają limitu wieku. W rozmowie z Wirtualną Polską Siostry Szydłowskie wspominają udział w programie The Voice Senior, radość z wygranej oraz pracę nad debiutanckim albumem.

Parterem treści jest Universal Music
Wiara, nadzieja, miłość i sukces. Rozmowa z Siostrami SzydłowskimiŹródło: fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera
d2d2axa
d2d2axa

Od momentu, gdy Siostry Szydłowskie wygrały pierwszą edycję The Voice Senior, minął rok, ale to wciąż początek ich wspaniałej, muzycznej drogi. Już 5 lutego na sklepowe półki trafi debiutancka płyta słynnego siostrzanego tercetu. Na krążku znajdziemy osiem piosenek, którymi panie zdobyły serca jurorów i całej rzeszy widzów. Ela, Jola i Krysia opowiedziały nam o udziale w programie i radości z nieoczekiwanego sukcesu oraz o pracy nad długo wyczekiwanym albumem. "Nie dajcie sobie wmówić, że to już koniec, że już wszystko minęło!" – przekonują rozśpiewane Siostry Szydłowskie.

Agnieszka Adamska, Wirtualna Polska: Jak zmieniło się wasze życie po wygranej w pierwszej edycji The Voice Senior?

Ela: Świat dosłownie zawirował. Nasze zwycięstwo było zupełnie nieoczekiwane.

Krysia: Oczywiście, po cichu bardzo o tym marzyłyśmy. Wiadomo, że jak się bierze udział w takim programie, to jednak trzeba się liczyć z tym, że może się udać.

Ela: Potem zaczęły się dziać same miłe rzeczy. Zaczęłyśmy występować, udzielałyśmy wywiadów, dostałyśmy wiele miłych słów od nieznajomych osób. Pandemia to wszystko zatrzymała, ale mamy nadzieję, że jak najszybciej wrócimy do śpiewania na żywo i spotkań z publicznością.

d2d2axa

Jola: Dzięki temu jednak mogłyśmy się skupić na pracy nad płytą i pobyć ze sobą.

Każda z pań miała już w przeszłości okazję śpiewać na scenie. Jestem ciekawa, co czułyście po tak długiej przerwie, występując przed jurorami i liczną publicznością.

Ela: Ja jako absolutna amatorka mierzyłam się największą tremą. Musiałam nawet przytrzymać drugą ręką mikrofon, żeby nie było widać drżących dłoni.

Jola: W sytuacji, gdy nie występowało się na żadnej estradzie przez kilkadziesiąt lat, jest to zawsze ogromne wyzwanie i wielka trema – niezależnie od naszych doświadczeń. Dla mnie nawet podwójna, bo zapragnęłam udowodnić sobie i znajomym, że jeszcze coś potrafię.

fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera
Źródło: fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera

Potrafią panie doskonale ukrywać zdenerwowanie. Na scenie nie dało się niczego zauważyć.

Ela: Krysia nas nauczyła, jak oszukiwać publiczność (śmiech).

d2d2axa

Krysia: Zapewniam, że mając czterdziestoletnie doświadczenie na scenie, czułam znacznie większą tremę, niż moje siostry!

Ela: Kiedy już dostałyśmy się do programu, każdy kolejny występ był nowym doświadczeniem. Miałyśmy za sobą coraz więcej prób i ćwiczeń, więc za każdym razem czułyśmy się lepiej i pewniej. Dodatkowo miłe recenzje utwierdziły nas w przekonaniu, że dobrze zrobiłyśmy, zgłaszając się do tego programu. Ale faktycznie, ten pierwszy występ to była trema na całej linii.

Krysia: Pamiętam, że czułam też ogromną satysfakcję podczas przesłuchania w ciemno, kiedy jurorzy zastanawiali się po cichutku, ile nas jest na scenie.

d2d2axa

Jola: Właśnie dlatego zaczęłyśmy śpiewać unisono, żeby mieli dużą zagwozdkę.

Pani Krystyna jako aktorka występowała na wielu teatralnych scenach, ale losy pozostałych pań – mimo początkowych sukcesów muzycznych – potoczyły się zupełnie inaczej. Dlaczego?

Jola: Okoliczności życia zweryfikowały wszystko. Ja przez piętnaście lat występowałam na wielu dużych scenach z zespołem Primo Voto, brałam też udział w festiwalach i występach telewizyjnych, nagrywałam w studio. Aż w końcu przyszły lata 1989 – 1990, a wraz z nimi duże zmiany ustrojowe i polityczne. Wtedy estrada przestała na jakiś czas funkcjonować, więc doszłam do wniosku, że najwyższy czas założyć rodzinę. Kiedy pojawiły się dzieci, uświadomiłam sobie, że są dla mnie wszystkim, a ponieważ nie umiałam pogodzić muzyki z życiem rodzinnym, postanowiłam zawiesić karierę. Myślę, że gdybym tego nie zrobiła, zawsze ktoś czułby się pokrzywdzony, a najbardziej cierpieliby moi synowie, dlatego skoncentrowałam się na ich rozwoju i wykształceniu. Obaj skończyli szkołę muzyczną.

Ela: Przez jakiś czas nawet śpiewałyśmy razem w duecie na Festiwalu Piosenki Radzieckiej oraz Żołnierskiej jako amatorki. Otrzymałyśmy wtedy Nagrodę Polskich Nagrań i Srebrny Pierścień. To był wtedy duży sukces. Ale ja potem posłuchałam rodziców, którzy mówili zawsze: "Musicie zdobyć zawód i być niezależne". Wzięłam sobie do serca ich słowa, skończyłam uczelnię i zostałam nauczycielem chemii.

fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera
Źródło: fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera

Krysia: A ja nie słuchałam rodziców, uciekłam z domu i pojechałam do Warszawy (śmiech).

d2d2axa

I dzięki temu została pani gwiazdą teatralnych scen.

Ela: A potem gwiazdą The Voice Senior (śmiech).

Zatem można powiedzieć, że powrót do śpiewania nastąpił w idealnym momencie. Co więcej, udziałem i wygraną w programie udowodniły panie, że marzenia nie mają żadnej granicy wieku. Jak to się stało, że zdecydowałyście się podjąć to wyzwanie?

Ela: Tak naprawdę to nie był nasz pomysł. Moja córka dowiedziała się o castingu do The Voice Senior i zaczęła mnie przekonywać, że to świetna okazja i że warto pojechać. Od razu odparłam, że nie jestem na to gotowa i nigdzie nie jadę, ale ona nie odpuszczała i zaczęła drążyć: "A może ciocia Jola i ciocia Krysia też by pojechały?". W końcu dałam za wygraną i zadzwoniłam do Krysi. Okazało się, że wiedziała już o przesłuchaniach, ponieważ jej córka też ją na to intensywnie namawiała.

Krysia: To była zmowa dzieci – one sobie to wszystko wcześniej zaplanowały (śmiech).

d2d2axa

Ela: Postanowiłyśmy, że spróbujemy. Krysia jest z Lublina, ja z Łodzi, więc pomyślałyśmy, że nawet jeżeli się nie uda, to będzie chociaż okazja do spotkania.

Krysia: Tylko Jola nie chciała!

Ela: Tak, Jola nam wtedy kategorycznie odmówiła.

Krysia: Powiedziała nawet: "Nie będziecie mi układać życia"(śmiech).

Ela: Pojechałyśmy z Krysią we dwie i na castingu zrobiłyśmy naprawdę dobrą robotę. Poinformowałyśmy też organizatorów, że mamy jeszcze trzecią śpiewającą siostrę. Jak usłyszeli, jaka atrakcja się szykuje, to od razu poprosili, żebyśmy namówiły Jolę na udział w kolejnym castingu. Szczęśliwie następnym razem przyjechała już z nami, wzięłyśmy się razem do roboty i tak w dużym skrócie wygrałyśmy The Voice Senior (śmiech). Oczywiście, po drodze czekało nas naprawdę mnóstwo pracy. Jola miała największe zadanie, bo z racji tego, że ma świetny słuch i doświadczenie sceniczne, ułożyła wszystkie głosy i choreografię.

d2d2axa

Na płycie usłyszymy covery słynnych hitów sprzed lat, jak np.: "Kwiat Jednej Nocy" zespołu Alibabki, "Jolene" Dolly Parton, "The shoop shoop song" Betty Everett, czy też utwór "Sing, sing, Sing" wykonywany niegdyś przez grupę The Andrews Sisters. Czy te piosenki grają paniom w duszy także poza sceną?

Ela: Zdecydowanie! Każda z nic jest bliska naszemu sercu. Dodatkowo są to piosenki idealne do śpiewania na kilka głosów. Z sentymentem wróciłyśmy do tych lat i myślę, że ludzie, którzy nas słuchali, również czuli z tego powodu dużą radość. Wszystkie utwory, które wybrałyśmy, są piękne, wspaniale zaaranżowane, rytmiczne i bardzo melodyjne – czyli mają w sobie wszystko, co tak bardzo lubimy.

fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera
Źródło: fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera

Każdy z nich wykonałyście w programie, zdobywając serca jurorów i publiczności. Nie było pokusy, żeby na debiutanckim krążku nagrać piosenki, których widzowie jeszcze nie znają?

Krysia: Ależ oczywiście, że była!

Ela: Marzymy o tym.

Jola: I myślimy, że to będzie nasz następny krok.

Krysia: Mamy nadzieję, że kompozytorzy, autorzy tekstów i poeci zechcą o tym z nami porozmawiać.
Jak wyglądał proces powstawania albumu?

Ela: To był bardzo intensywny czas. Jako amatorka musiałam się dużo nauczyć i pokonać wiele słabości. Ale wsparcie moich sióstr, a także Juliusza Kamila, który nagrywał nasze głosy w swoim studiu, bardzo pozytywnie zadziałało. To była wielka radość i przyjemność, móc tego doświadczyć. Cieszę się, że jakoś, dzięki Bogu, temu podołałam (śmiech). Weszłyśmy do studia w połowie października i nagrałyśmy wtedy cztery utwory. Potem praca została zawieszona ze względu na pandemię. Wróciłyśmy w połowie listopada i wtedy udało się już w całości skończyć nagrywanie.

Krysia: Łącznie były to cztery sesje w studio.

Ela: Potem czekały nas jeszcze m.in. kwestie związane z promocją, czyli sesja zdjęciowa oraz nagrania video.

Co doradziłyby panie tym osobom, które pragną spełniać swoje marzenia, ale wydaje mim się, że barierą jest wiek, albo też boją się reakcji otoczenia?

Jola: Ja jako ta siostra, która była początkowo sceptycznie nastawiona i najbardziej się opierała, muszę powiedzieć z całą stanowczością: nie dajcie sobie wmówić, że to już koniec, że już wszystko minęło – to nieprawda! Ruszcie się i spełnijcie swoje marzenia, bo naprawdę warto.

Ela: Wprawdzie ja i Krysia od początku byłyśmy na tak, ale pamiętam, że przystąpiłam do tego programu pełna obaw. Życie było już ustabilizowane, emerytura, opieka nad wnukami. Wszystko ułożone, nie trzeba się było wysilać. A tu nagle pojawiło się wyzwanie, które wstrząsnęło całym tym uporządkowanym światem. Ale nie żałuję ani jednej chwili, bo to, czego doświadczyłam, jest niezapomnianym, bezcennym przeżyciem.

Krysia: Ta przygoda to był miód na moje serce. Jakby nagle u ramion wyrosły mi skrzydła.

Ela: W końcu nie bez powodu śpiewamy "Honey, honey"!

fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera
Źródło: fot. Nat Kontraktewicz, materiały partnera

Czujecie się gwiazdami? Czy popularność bywa uciążliwa?

Ela: To wszystko jest lekkie, łatwe i przyjemne (śmiech). Ale muszę podkreślić, że nie czuję się żadną gwiazdą. Wciąż jestem sobą – tą samą Elą Szymańską z Łodzi. To, co robię, sprawia mi dużą przyjemność, więc chwilo, trwaj!

Jola: Skoro mówią nam same dobre i miłe słowa, to trzeba się z tego tylko cieszyć. Żadnych fochów, żadnego kręcenia nosem! Jesteśmy szczęśliwe, radosne, uśmiechnięte i myślę, że tak pozostanie.

Krysia: À propos gwiazd – kiedyś razem z Jolą obserwowałyśmy niebo. W pewnym momencie powiedziała: "Wiesz, co? Tam są takie trzy gwiazdki, wszystkie w jednym rzędzie". Sprawdziłam w Internecie, że to jest konstelacja Orion. Każda z tych gwiazd ma jeszcze swoją nazwę, ale tego już nie zapamiętałam.

Ela: Za to my mamy takie swoje "imiona": wiara, nadzieja, miłość. Krysia jest wiarą, ja jestem nadzieją, a Jola – miłością.

Jola: Podczas programu pomyślałyśmy, że to był znak, że sukces w końcu nadejdzie i że osiągniemy go razem.

Ela: Nasza mama zawsze pragnęła, żebyśmy śpiewały razem. Ona niestety tego nie dożyła, ale śmiejemy się, że ma chody w niebie i załatwiła nam The Vioce Senior.

Parterem treści jest Universal Music

Parterem treści jest Universal Music
d2d2axa

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2d2axa