Wielki spór o Jagnę z "Chłopów". Czy można powiedzieć, że służyła całej wsi?
Wrocławski spektakl na podstawie słynnej powieści Władysława Reymonta nie spodobał się wójtowi Lipiec Reymontowskich. Czuje on niepokój i żąda wyjaśnienia, dlaczego w sztuce cała wioska śpi z Jagną.
Reymont, jak się okazuje, jest wiecznie żywy i wciąż budzi kontrowersje. Czy można się targać na narodowe świętości i sugerować, że na polskiej wsi nie wszystko pachnie fiołkami?
Zaczęło się od tego, że studenci IV roku szkoły Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu zwyczajowo wystawili w listopadzie 2019 roku tzw. spektakl dyplomowy, czyli taki, który pozwala zdobyć zaliczenie studiów.
Ich wybór padł na sceniczne przedstawienie powieści "Chłopi" Władysława Reymonta, pisanej w odcinkach w latach 1902-08 i nagrodzonej nagrodą Nobla w 1924 roku.
Tekst "Chłopów" uwspółcześnił i przeniósł na scenę reżyser i wykładowca akademicki Sebastian Majewski, związany z teatrami m.in. w Wałbrzychu, Łodzi, Krakowie i Wrocławiu.
Całe Lipce w jednej... Jagnie
Negatywną recenzję spektaklu napisała jeszcze w listopadzie w prawicowej "Gazecie Polskiej Codziennie" Sylwia Kołodyńska. Zarzuciła ona twórcom, że w spektaklu pada zdanie: "Całe Lipce w mojej c...pce".
Dalej pisała, że w spektaklu pojawiają się "obsceniczne sceny w rytmie 'Bogurodzicy', wulgaryzmy określające życie seksualne i aktorzy z przyczepionymi na rzepy sztucznymi genitaliami". Jej zdaniem spektakl jest festiwalem pogardy wobec religijności i wiejskich obyczajów.
Na jej recenzję trafił Marek Sałek, wójt gminy Lipce w powiecie skierniewickim. To tu Reymont umieścił akcję swojej powieści. Lipce w 1983 roku zostały przemianowane na Lipce Reymontowskie na cześć noblisty.
Sałek, nie widząc spektaklu, a posiłkując się jedynie recenzją z "Gazety Polskiej" uznał, że spektakl godzi w cześć i honor mieszkańców Lipiec. Napisał w tej sprawie list do ministra kultury Piotra Glińskiego. Twierdzi w nim, że sztuka "została wystawiona bez poszanowania dla nazwiska pisarza oraz mieszkańców wsi Lipce. Obraźliwe dla naszej społeczności są słowa użyte przez aktorów spektaklu, które zawierają się w twierdzeniu "Całe Lipce w mojej c...pce".
Kopię listu wysłał też do Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu.
Wójt Sałek jest na tygodniowym urlopie i nie mógł rozmawiać z WP. Nikt z pracowników Urzędu Gminy nie chciał komentować sprawy pod nieobecność szefa.
Akademia: to pluszowa nagość
Patryk Rudnicki, rzecznik wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych, powiedział nam, że sztuka jest wciąż grana przez studentów IV roku i nikt nie ma zamiaru ściągać jej z afisza.
- Zachęcamy do przyjścia i wyrobienia sobie samemu zdania na temat "Chłopów" - mówi Rudnicki. - Po to właśnie jest sztuka, żeby zmuszać widzów do dyskusji. Nie lubimy, jak ktoś feruje wyroki bez obejrzenia spektaklu.
Szkoła teatralna nie będzie odpowiadała na list wójta. - Czekamy na reakcję ministerstwa kultury, bo do nich wysłany został list.
Rudnicki tłumaczy, że sztuka Sebastiana Majewskiego została jedynie zainspirowana "Chłopami".
- Akcja toczy się niejako pomiędzy "Chłopami" a "Ziemią Obiecaną" Reymonta - mówi Rudnicki. - Jagna wyjeżdża z Lipiec do Łodzi w poszukiwaniu pracy i szczęścia. Umiera w Łodzi, a jej trumna wraca do Lipiec.
W sztuce aktorzy i aktorki nie są wcale nadzy. - To jest pluszowa nagość - mówi rzecznik akademii teatralnej. - Aktorzy grają w cielistych kombinezonach z przyczepionymi na rzepy genitaliami.
Czy słowa, które dotknęły wójta, są w sztuce zasadne?
Rudnicki: - Jagna jest samotną kobietą w ciężkim położeniu i niejako służy erotycznie całej wsi.