Witold Sosulski z "Barw szczęścia" walczył z uzależnieniem od narkotyków

Witold Sosulski w porannym programie TVP "Pytanie na śniadanie" opowiedział o swojej walce z uzależnieniem od narkotyków. Młody aktor w serialu "Barwy szczęścia" gra zbuntowanego nastolatka, który próbuje właśnie wyjść z nałogu, więc życiowe doświadczenie z pewnością ułatwiają mu wczucie się w rolę. Sosulski wyznał, że pierwszy raz brał w wieku 14 lat.

- Czułem się odrzucany przez ludzi. Spotykałem się z rasizmem w szkole, w domu nie było tak kolorowo, jak chciałbym, żeby było. Szukałem akceptacji, żeby ktoś mnie ciepło przyjął, szukałem swojej bandy. Z tego powodu wstąpiłem do grupy przestępczej, bo czułem, że ci chłopacy są jak ja - pokrzywdzeni, poranieni. Czułem, że do nich pasuję i muszę się trzymać z nimi. Brak akceptacji przerodziłem w nienawiść do świata, destrukcję - mówił.

Nawet w szkole bywał pod wpływem narkotyków. - Kilka razy przychodziłem do szkoły pod wpływem narkotyków. Jak przychodziłem pod wpływem lub dzień po, to wszystko wydawało się takie kolorowe, śmiałem się, nie zależało mi na ocenach i na niczym - stwierdził.

Sosulski znalazł się na odwyku. Sam nie chciał się leczyć. Podjął terapię za namową mamy, która go mocno wspierała.

- Nie miałem długiego stażu brania narkotyków, on był krótki, ale intensywny. Trafiłem do ośrodka po 3 miesiącach zażywania. Mama, kiedy tylko się zorientowała, przekazała mnie do ośrodka. Po 3 miesiącach przebywania w zakładzie terapii uzależnień coś do mnie dotarło. Najpierw to była walka ze sobą, bo znalazłem się w ośrodku wbrew swojej woli. Dopiero po trzech miesiącach, kiedy miałem kryzys i byłem samotny, przyznałem przed samym sobą, że jestem uzależniony. Wcześniej nie potrafiłem tego wykryć. Później mówiłem, że chcę wytrzeźwieć, chcę przeżyć - wyznał młody aktor.