Artysta z żoną, Aldoną Kędziorą-Kordą
Wśród pasażerów, którzy zginęli była mama Ani. Wtedy też ojciec zdecydował, że będzie wychowywał tylko syna. Córkę oddał pod opiekę wujostwa. Jego najbliżsi tłumaczą, że to dla dobra dziewczynki, ponieważ muzyk długo dochodził do siebie po wypadku i stracie żony. Podkreślają, że nigdy nie wyrzekł się córki i wspierał ją finansowo. Dziś Korda marzy dziś jedynie o tym, by na dobre pojednać się z Rusowicz.