Wojciech Mann bezlitosny dla polskich kabarecierzy. "To jest dla mnie nie do zniesienia"
W rozmowie z Krzysztofem Stanowskim Wojciech Mann przyznał, że nie ma najlepszego zdania o poziome polskiej sceny satyrycznej. "Jak patrzę na dzisiejsze kabarety, to z bardzo nielicznymi wyjątkami — wyłączam. To jest dla mnie nie do zniesienia" - przyznał dziennikarz.
Wojciech Mann to przede wszystkim dziennikarz radiowy, który przez lata był związany z Trójką. Ogromną popularność przyniosły mu też programy satyryczne, który współtworzył z Krzysztofem Materną. Zdaje się jednak, że w pamięci współczesnego widza zapisał się jako prowadzący "Szansy na sukces".
Ostatnimi czasy prezenter niezbyt często udziela wywiadów i pojawia się na publicznych wydarzeniach. Jego głos można usłyszeć w podcaście "Dziady z szuflady: Mann i Materna" oraz w audycji Radia Nowy Świat.
W środę 21 marca wziął jednak udział w rozmowie na Kanale Zero, w której to m.in. opowiedział, co myśli o współczesnych polskich kabaretach. Wojciech Mann nie ma najlepszej opinii o scenie satyrycznej i jej publiczności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojciech Mann i Krzysztof Materna przewidzieli przyszłość w swoim skeczu?
- Jak patrzę na dzisiejsze kabarety, to z bardzo nielicznymi wyjątkami — wyłączam. To jest dla mnie nie do zniesienia. Wtedy człowiek musiał uruchomić głowę. Próbować wykapować, o co tam chodziło - przyznał w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim. - Publiczność, która dzisiaj nie najlepiej się kojarzy czasem, bo buja się na różnych festiwalach do głupich piosenek, a przedtem na tych samych scenach pojawiali się ludzie, którzy właśnie takie teksty wygłaszali i ta sama, starsza czy młodsza publiczność, kupowała to natychmiast. Rozumiała każdą aluzję, to było budujące — teraz to trochę zanika. Boję się, że z winy kiepskich autorów i kiepskich nadawców - dodaje.
Gdy satyryk został zapytany, kogo z dziesiejszej sceny kabaretowej najbardziej ceni, Wojciech Mann wymienił trzy nazwiska: Robert Górski, Abelard Giza i Andrzej Poniedzielski. Dodał też, że tego pierwszego lubi za wrażliwość, a nie koniecznie za popularne "Ucho prezesa".
Trwa ładowanie wpisu: instagram