Zaporowa kaucja. Open'er Festival wydał oświadczenie ws. wolontariatu
Media społecznościowe rozgrzała informacja o naborze do wolontariatu podczas tegorocznego festiwalu Open'er. Skrajne emocje wyzwoliło jednak nie samo ogłoszenie, ale wzmianka w nim o swoistej kaucji, którą muszą wnieść potencjalni wolontariusze. W sieci zawrzało.
Wolontariusze, którzy będą chcieli pracować przy tegorocznym Open'er Festival, będą musieli najpierw uiścić kaucję (zwrotną) w wysokości 950 zł. W internecie zaroiło się od pełnych wzburzenia komentarzy. Znalazły się i takie, które wyśmiewały rzekomą "pazerność organizatorów".
Bo co ciekawe, "wpisowe", które muszą zapłacić wolontariusze, to równowartość czterodniowego karnetu (ale tego bez pola namiotowego). Zwrot co prawda dostaną po imprezie, ale i tak muszą najpierw wyłożyć tę sumę z własnej kieszeni.
"Open'er szuka niewolników, którzy za darmo będą zapierniczać i bierze za to jeszcze tysiaka kaucji. Festiwal jest organizowany przez fundację, aby za dużo podatków nie płacić. Karnet na festiwal kosztuje 950 zł. Festiwal polskiego folwarcznego kapitalizmu" - ocenił surowo Jan Śpiewak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz wideo: Przenieśliśmy się na Open'erze w czasie ze "Stranger Things"!
W końcu głos w sprawie zabrali sami organizatorzy, czyli Alter Art. W związku z niedomówieniami do mediów trafiło obszerne oświadczenie.
"Wolontariat na festiwalu jest dla Open'era przede wszystkim programem o charakterze społeczno-edukacyjnym, opartym na długiej tradycji letnich festiwali muzycznych. Jego wpływ na ekonomiczny bilans wydarzenia, przy bardzo dużych nakładach organizacyjnych, jest marginalny" - czytamy.
"Zostanie wolontariuszem, daje możliwość uczestnictwa w festiwalu osobom, które z takiego czy innego powodu nie są w stanie, nie mogą lub nie chcą zapłacić za bilet. Wolontariat to możliwość połączenia wykonywania określonych zadań z uczestnictwem w festiwalu, obejrzeniem wybranych koncertów i zabawy. Dzięki temu festiwal jest dostępny dla wszystkich" - pisze Fundacja Alter Art.
Organizator podkreśla, że w porównaniu z innymi festiwalami wolontariusze tworzą niewielką część ekipy organizacyjnej, bo tylko 3 proc. Ponadto chętni zdobywają w ten sposób cenne doświadczenie, zarówno w organizacji samych imprez kulturalnych, także tych masowych, jak i samym wolontariacie, działając w pożytecznych społecznie wydarzeniach towarzyszących.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Program w niezmienionej formule funkcjonuje od lat. Kaucja w wysokości równowartości ceny karnetu 4-dniowego została wprowadzona ponad 10 lat temu i jest to standardowa procedura. Wynika ona z tego, że w przeszłości - i to nie dotyczy tylko Polski - pojawiły się osoby podszywające się pod wolontariuszy, które "znikały" zaraz po rejestracji.
"Skala tego procederu była bardzo znacząca i wynosiła ok. 50 proc. uczestników projektu, co w oczywisty sposób uniemożliwiało realizację programu wolontariackiego. Co ważne kaucja zwracana jest zaraz po wydarzeniu" - czytamy dalej w oświadczeniu.
Ponadto fundacja podkreśla, że program wolontariatu i tak cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Już podobno wpłynęło 3,5 tys. zgłoszeń, a organizatorzy przewidują ostatecznie 20 chętnych na jedno miejsce. Zdaniem Alter Art, zamieszanie nie będzie szkodziło festiwalowi, a wolontariuszom, którzy chcą brać czynny udział w imprezie.
W oświadczeniu podkreślono też, że nie chodzi tu o zarobek organizatorów. "Fundacja Alter Art nie jest organizatorem festiwalu, a jedynie organizatorem i koordynatorem działań wolontariackich. Festiwal organizuje zaś spółka Alter Art Festival Sp. z o.o. w ramach swojej działalności gospodarczej".
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" z jednej strony znęcamy się nad "Bring Back Alice" i "Randką, bez odbioru", a z drugiej - postulujemy przywrócenie w Polsce zawodu swatki (w "Małżeństwie po indyjsku" działa to całkiem sprawnie). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.