Trwa ładowanie...

Zarabia mniej od gwiazd disco polo. Jego dłonie są warte fortunę, ale na ubezpieczenie go nie stać. Mariusz Patyra u Prokopa

Ma 41 lat. Za nim dzieciństwo wypełnione długimi godzinami ćwiczeń, co przełożyło się na ogromny sukces w dorosłym życiu. Mimo to wielu Polaków nie zna jego nazwiska. Chociaż jest wirtuozem, zarabia mniej od wziętych gwiazd disco polo.

Zarabia mniej od gwiazd disco polo. Jego dłonie są warte fortunę, ale na ubezpieczenie go nie stać. Mariusz Patyra u ProkopaŹródło: Materiały prasowe
d1npxiu
d1npxiu

Mówi o sobie, że jest normalnym facetem, który nie robi "teatru". Nie na co dzień. Za to na scenie daje z siebie wszystko. Mariusz Patyra to jeden z najlepszych polskich skrzypków, jeśli nie najlepszy – bo tylko jemu, jako jedynemu Polakowi, 17 lat temu udało się wygrać prestiżowy konkurs Paganiniego.

Zobaczcie całą rozmowę Prokopa i Patyry

– Do finału wchodzi sześć osób, które naprawdę świetnie grają. Wygrywa tylko jedna. Konkurs Paganiniego to jest mit, legenda, coś co jest dla większości skrzypków nieosiągalne. Jako 13-14-letni chłopiec postawiłem sobie cel – wygrać go kiedyś – powiedział muzyk w programie Marcina Prokopa "Z tymi, co się znają".

Godziny ćwiczeń

Patyra ma słuch absolutny i ogromny talent muzyczny, ale bez ciężkiej, systematycznej pracy nie zaszedłby tak daleko. Według skrzypka talent to "wielki dar, który trzeba pielęgnować całe życie, szlifować jak diament aż go wypolerujesz go na brylant – niezależnie od zawodu". Mariuszowi wpojono to już we wczesnym dzieciństwie.

– Jest to praca okupiona łzami, bólem, trzeba rezygnować ze wszystkiego, gdy masz upatrzony cel. Ale to jest pozytywne – twierdzi Mariusz, który zaczął grać na skrzypcach jako niespełna siedmiolatek.

d1npxiu

– Słuch absolutny to jest coś, co jest wrodzone. Rodzice odkryli, że mam słuch absolutny, gdy miałem kilka lat i to, co słyszę, umiem paluszkiem wystukać. Miałem starsze rodzeństwo, które też na skrzypce zostało zapisane.

Patyra uczył się w zwyczajnej szkole i jeździł do szkoły muzycznej. Z biegiem lat miał coraz więcej obowiązków, rosły też wymagania nauczycieli. Było ciężko, ale nie poddawał się. – W wieku 16 lat miałem opanowane wszystkie techniki skrzypcowe – powiedział Prokopowi. Później Patyra rozwijał wirtuozerię.

Siedmiolatek zaczyna grać

Był dzieckiem, kiedy po raz pierwszy poszedł na lekcję gry na skrzypcach. Szybko okazało się, że w tym momencie skończyło się beztroskie dzieciństwo. Nie było biegania z kolegami, za to mały Mariusz musiał uważać, by nie uszkodzić sobie rąk.

Z tymi co się znają Materiały prasowe
Z tymi co się znają Źródło: Materiały prasowe

– Na wakacjach był okres, gdy miałem wolne, na szczęście – wspomina. Jednak w ciągu roku szkolnego o wolnym mógł zapomnieć. "Syneczku, będziesz mógł wyjść na dwór. Jak odrobisz lekcje, pograsz na skrzypcach" – mówiła mu mama. Chłopiec wyrabiał się o 22, gdy na wyjście na dwór było za późno.

d1npxiu

– Matka wpajała mi, że mam wyjątkowy dar. Za to jestem wdzięczny – tak Patyra ocenia decyzje rodziców teraz. Jako dziecko, nieczęsto, ale jednak się buntował. Jak? Po kąpieli przygryzał rozmiękczone wodą opuszki palców. Tworzyły się rany uniemożliwiające treningi, ale wybieg zadziałał tylko raz.

– Ściemnianie nie miało racji bytu. Mama do matury grała na wiolonczeli, więc słyszała wszystko. Bolała ręka, pół minuty odpoczynku, a z kuchni mama wołała: "Mariusz ćwicz". W liceum już ponad 6 godzin ćwiczyłem. Wycieczek klasowych, integracji nie było – mogłem się za to wyspać i poćwiczyć na skrzypcach.

Rodzice wysłali Mariusza i jego rodzeństwo na naukę skrzypiec nie tylko z powodu ambicji czy ich talentu, ale również po to, by dzieci miały możliwość wyjazdu z kraju, gdyby w Polsce źle się działo. Wówczas, czyli w latach 80., zagranicę jeździli tylko politycy, sportowcy i muzycy właśnie.

d1npxiu

Rodzice

Patyra nie miał łatwego dzieciństwa, chociaż teraz nie wyobraża sobie życia bez gry. Jego wspomnienia z czasów, gdy mieszkał z rodzicami nie są jednak najlepsze.

– Urodziłem się w jednostce karnej – wyznał. Ojciec Mariusza był wojskowym, ale w przeszłości miał styczność z muzyką. Nie dość więc, że wpajał dzieciom zasady niczym z koszar, to jeszcze uważnie słuchał ich gry.

Dzieci były tresowane, panował dryl. Patyra ćwiczył to pod okiem matki, to ojca, który słuchał i kazał dziecku powtarzać każdy fragment utworu po kilka razy

d1npxiu

– Nic się nie dało oszukać, trzeba było ćwiczyć non stop, cały czas – wyznał Prokopowi. Mariusz nie mógł beztrosko bawić się z kolegami, nie jeździł na wycieczki, nie chodził nawet na lekcje wychowania fizycznego.

– Z w-f-u byłem zazwyczaj zwalniany. Nigdy nie miałem łyżew, rolek, nart na nogach – musiał ograniczać ryzyko urazu, który mógł się równać porzuceniu marzeń o karierze muzycznej.

Chociaż dzięki sztywnym regułom, wieloletnim treningom i samozaparciu Mariusz wyrósł na nagradzanego muzyka, wydaje się, że jego relacje z rodzicami są napięte. W programie powiedział Prokopowi, że gdy dzwoni jego ojciec, sprawdza, na przykład, czy syn się ogolił. Mariusz od lat tego nie robi.

d1npxiu

– Nie uważam, że to ma wpływ na karierę. Tatuś jest innego zdania. Nie ruszajmy tego. Najlepiej, żebym pod krawatem był. Tatuś by był przeszczęśliwy.

Ojciec dopiero w ostatnich latach powiedział synowi, że jest z niego dumny. Na szczęście docenienie ze strony rodziców nie było dla Patyry najważniejsze. – Zawsze wierzyłem w siebie. Mam świadomość kim jestem. To jest mój kodeks, coś co płynie w mojej krwi.

Patyra od 21 lat mieszka w Hanowerze, chociaż bywa i w Polsce. Koncertuje, jest uwielbiany przez osoby, które cenią muzykę klasyczną. No i jest ojcem. Powiela schemat, w którym się wychował?

d1npxiu

Sam jest ojcem

Mariusz ma dwóch synów, jest w szczęśliwym związku z Agnieszką. Chłopcy są już na tyle duzi, by grać. Starszy, Dawid, od pięciu lat trenuje grę na saksofonie, młodszy, Gabriel, upodobał sobie trąbkę. Patyra nigdy nie zmuszał dzieci do pójścia w jego ślady, ale, gdy jeden z chłopców zaczął interesować się muzyką, okazało się, że wychowanie w drylu zrobiło swoje.

– Był epizodzik. Dawid miał chyba 5 lat. Ćwiczyłem w domu wtedy, on lubił patrzeć. Nie miałem nigdy pary na to, by syn robił to samo co ja. Uczyłem go, chwytał wszystko błyskawicznie. Mi zaczęło odbijać. Mówię mu: "w życiu nic nie osiągniesz, jak nie będziesz ciężko pracował". Myślę sobie: "Mariusz co ty robisz".

W porę przyszło otrzeźwienie. Tata i syn zrobili sobie przerwę od wspólnej nauki, ale chłopiec nie porzucił instrumentu. Niedawno Dawid w Niemczech wygrał konkurs muzyczny i jest tam najlepszym saksofonistą w swojej kategorii wiekowej.

Rodzice są na pewno bardzo dumni. Co ciekawe, niewiele brakowało, by Mariusz i Agnieszka nie stworzyli rodziny. 17 lat temu, niedługo przez konkursem Paganiniego wygranym przez Polaka, zerwali ze sobą.

Trudny okres

– Rozstałem się z dziewczyną. Nostalgia, smutek, łzy… Cały czas byliśmy w kontakcie. Pustka, rozdarcie, masakra. Pakowałem się i dzwoniłem do niej nad ranem. Pytałem, czy mam pakować frak na finał. Nie nadawałem się psychicznie i fizycznie na konkurs. Było to coś, co wpłynęło na to, że gra była jeszcze bardziej nasycona. Najlepszym motorem do sukcesu jest to, że cię coś boli w środku – przyznał Patyra.

Dzień konkursu, który otworzył przed skrzypkiem drzwi do kariery, był wyjątkowo trudny. Mariusz cierpiał z powodu zerwania, ale musiał się skupić na grze. Po występie przez 2,5 h czekał na wyniki, miał gorączkę, niemal wymiotował ze stresu. Gdy w końcu ogłoszono, kto zwyciężył, czuł, że zaraz zemdleje. Obca kobieta trzymała go za rękę, bo nie dałby rady.

– Agnieszka czekała na to, aż do niej zadzwonię. Poszedłem do garderoby. Jak usłyszałem jej głos, rozpłakałem się jak dziecko. Rozkleiłem się, nerwy mi puściły. Na miesiąc przed konkursem były zadymy z matką i siostrą. Nie chcę tego ruszać. Agnieszka została moją żoną, dała mi dwóch synów.

Z tymi co się znają Materiały prasowe
Z tymi co się znają Źródło: Materiały prasowe

W futerale od skrzypiec nosi zdjęcia żony, synów (ale i Michaela Jacksona czy Zbigniewa Wodeckiego), by najbliższych mieć zawsze przy sobie. Jednak muzyk powtarza jak mantrę, że trzeba oddzielić prywatne uczucia od wizerunku i roli artysty.

– Wychodząc na scenę albo umiesz to robić, albo nie. Twoje rozterki, szczęścia, nieszczęścia, musisz to rozdzielić. Inaczej nie porwiesz publiczności. Nikt się nie lituje.

Pieniądze

Wielka muzyka to i wielkie pieniądze. Nie zawsze zarobione, często wydane. Ceny skrzypiec sięgają astronomicznych kwot.

Słynny stradivarius kosztuje 1-2 mln euro. Guarnerius z pierwszej połowy XVIII w., a do tej pory zachowało się kilkadziesiąt takich instrumentów, kosztuje już 4-5 mln euro. Mariusz Patyra na co dzień gra na kopii modelu Guarneriego del Gesu z 1733 roku. Najdroższy smyczek, którym grał, kosztuje 110 tys. euro, ten którym w programie Prokopa uczył prowadzącego gry na skrzypcach – kilka tysięcy złotych.

Z tymi co się znają Materiały prasowe
Z tymi co się znają Źródło: Materiały prasowe

Niestety, wirtuozi mimo lat praktyk, by grać perfekcyjnie, nie zawsze zarabiają dużo. Patyra powiedział otwarcie, że nie stać go na ubezpieczenie części ciała, które są najważniejsze w jego zawodzie.

– Dłoni nie mam ubezpieczonych, bo mnie na to nie stać – wyznał. – To jest ciężka walka o przetrwanie. Muzyk nie zastrajkuje.

To przykre tym bardziej, że artyści popowi lub wykonujący powracające do łask disco polo często pławią się w luksusach.

Disco polo

– Człowiek pielęgnuje czystość, zbliża się do doskonałości i nagle pojawia się piosenka, która ma sto kilkadziesiąt milionów wyświetleń – powiedział Patyra, jednak bez żalu. – Są jednostki, które są mega sławne. Zbigniew Wodecki, z którym byliśmy zaprzyjaźnieni przez ostatnie lata, też stwierdził, że najbogatsi muzycy to są wykonawcy disco polo - dodał.

– Oni robią swoje, ja robię swoje. Nie mógłbym niczego innego robić. Jestem szczęśliwy z tym, co robię. To jest moja absolutna pasja i bez tego chciałbym umrzeć. Najważniejsze to być zdrowym, szanować się i robić swoje.

d1npxiu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1npxiu