Zarobki Nergala. Tak radzi sobie słynny metalowiec

Adam Darski wraz z Adamem Muraszko założyli Behemoth w 1991 r. Od tamtego czasu grupa stopniowo rosła w siłę, osiągając sukcesy na całym świecie. Już w 2012 r., gdy zespół był w trakcie trasy koncertowej po USA, "Fakt" podał, że otrzymywał od 2 do 4 tys. dolarów za występ. Muzycy zarabiali także na gadżetach i nie musieli się martwić o loty samolotem, wyżywienie i zakwaterowanie. Musieli jednak opłacić ubezpieczenie, opłaty wizowe, podatek od zarobionych w USA pieniędzy.

Z racji, że Nergal miał zabierać większą część dochodów, wyliczono, że za 30 koncertów zgarnął łącznie 75 tys. zł (reszta po 30 tys. zł). Jeszcze lepiej w tamtym czasie szło grupie w Europie - w zależności od kraju mogła liczyć na 5 tys. euro za koncert. Teraz, z ugruntowaną pozycją na rynku, jego stawki są zapewne znacznie wyższe.

Po wydaniu płyty "The Satanist" w 2014 r., która trafiła m.in. do pierwszej czterdziestki najlepiej sprzedających się albumów "Billboardu", Nergal zaczął zarabiać jeszcze więcej. W tym samym roku Darski został także współwłaścicielem warszawskiego salonu fryzjerskiego "Barberian Academy & Barber Shop", który błyskawicznie zaczął dobrze prosperować. Rok później artysta otworzył w Sopocie kolejny biznes - klub Libacja.

Nic dziwnego więc, że Nergala stać było na zakupienie starej willi w zabytkowej części Sopotu. Trzypiętrowy dom został zbudowany w 1885 r. Dawniej nazywał się "Aurora", czyli "Jutrzenka", co muzykowi mocno przypadło do gustu. Budynek pełnił funkcję żydowskiego sierocińca. Jak sam przyznał w rozmowie z Domo+, początkowo nie chciał się przeprowadzać, ale przekonała go do tego znajoma. "Jestem zakochany w tym wnętrzu, jest fantastyczne" - mówił.

Warto wspomnieć, że Nergal działa także w projekcie Me and that Man, który współtworzy z Johnem Porterem. Z kolei 16 listopada ukaże się dwunasty album Behemotha, o którym zapewne będzie głośno.