Zofia Domalik dla WP: "Dostałam od losu wielki prezent"
- Gdybym mogła nastoletniej sobie coś powiedzieć, to powiedziałabym: przestań wszystko analizować, to i tak nie będzie miało jutro, pojutrze większego znaczenia – zwierza się Zofia Domalik, 25-letnia aktorka znana z "Czasu honoru", "Wojennych dziewczyn" i głównej roli w filmie "Wszystko dla mojej matki". W cyklu rozmów na 25-lecie WP opowiada o swoich filmowych fascynacjach, inspiracjach i marzeniach.
Maciej Kowalski: 25 lat to dobry wiek?
Zofia Domalik: Dla mnie to świetny czas. Czuję się bardzo dobrze, na pewno lepiej niż parę lat temu. Jako nastolatka nie akceptowałam siebie. Myślę, że byłam dla siebie zbyt surowa. Od dziecka byłam perfekcjonistką, wszystko chciałam zrobić jak najlepiej. To było bardzo męczące. Ambicja ma różne blaski i cienie, niektóre z nich są groźne. Poza tym co to znaczy być najlepszym? Jasne, możemy zmierzyć czas w biegu na sto metrów, ale w naszym zawodzie wyścig jest bez sensu. Dwie osoby pójdą na ten sam spektakl i jedna wyjdzie poruszona, a druga obojętna. Teraz uczę się tego i z roku na rok jest mi coraz łatwiej.
Masz wrażenie, że czegoś ci jeszcze wciąż nie wolno, że do czegoś musisz dorosnąć?
Nie. Moja praca łączy ludzi w bardzo różnym wieku i nie czuję się mniej dojrzała od innych. Na planie wszyscy niezależnie od wieku są równi. Przynajmniej ja mam takie doświadczenia.
A czego z kolei najbardziej żałujesz z tych spraw, których według stereotypów już nie przystoi robić w tym wieku, bo są uznawane za dziecinne?
Uważam, że dopóki jesteśmy szczerzy wobec siebie i nie krzywdzimy innych, to możemy się zachowywać tak, jak chcemy. Nie lubię oceniać kogoś przez pryzmat wieku, każdy dojrzewa w swoim czasie.
Więc czujesz się dorosła? Czy czujesz się gotowa na dorosłość?
Różnie. Przeważnie tak. Kiedyś nie potrafiłam podejmować sama decyzji, teraz jest pod tym względem dużo lepiej. Od kiedy skończyłam szkołę i zaczęłam pracować staram się być samodzielna.
A Polska? Zmieniła się przez 25 lat twojego życia?
Nie wiem, czy aż tak bardzo. Patrzę na moich bratanków i ich dzieciństwo wygląda mniej więcej tak, jak moje. Urodziłam się w czasach, kiedy mieliśmy już dużo możliwości: mogliśmy studiować za granicą, podróżować w najróżniejsze zakątki świata. Moi rodzice i starsi znajomi na pewno odczuwają wiele różnic.
Więc jakie było to twoje dzieciństwo?
Wspaniałe. W przedszkolu miałam trzy przyjaciółki, mieszkałyśmy obok siebie, jak w "Dzieci z Bullerbyn". Każdą wolną chwilę spędzałyśmy razem. Szczęśliwie nie "siedziałyśmy" wtedy w telefonach i komputerach, tylko bawiłyśmy się w swoich ogródkach. Oczywiście ulubioną zabawą było łażenie po drzewach, budowanie fortu składającego się głównie z koców i krzeseł, odgrywanie najróżniejszych przedstawień dla rodziców.
A pamiętasz pierwszy film, który zrobił na tobie wrażenie?
Na pewno "Absolwent", "Piknik pod Wisząca Skałą", "Forrest Gump", "Truman Show". Oczywiście z różnych powodów. Po obejrzeniu "Truman Show" byłam przekonana, że moje życie nie jest prawdziwe i tak naprawdę cały czas ktoś je nagrywa. Rodzice musieli mnie długo przekonywać, że to tylko film, ale jako dziecko miałam bogatą wyobraźnię i jeżeli coś zrobiło na mnie wrażenie, to bardzo intensywnie o tym rozmyślałam. Wręcz obsesyjnie. Wiem, że wszystkie moje przyjaciółki po obejrzeniu tego filmu w dzieciństwie miały podobne przemyślenia. Zaimponowało mi wtedy, że film może wywołać w kimś tak silne emocje.
Wróćmy do Polski. Gdybyś miała wybrać najważniejsze dla ciebie osobiście polskie filmy z ostatniego 25-lecia, to jakie tytuły musiałyby się znaleźć na tej liście?
"Zimna wojna", "Ida", "Pianista", "Body/ Ciało", "Bogowie", "Róża", "Boże Ciało", "Żółty szalik", "Ostatnia rodzina". Ogromne wrażenie zrobiła na mnie "Zimna wojna". Po wyjściu z kina pomyślałam sobie, że w takim filmie chciałabym zagrać. Uwielbiam Pawła Pawlikowskiego - jego wrażliwość i wyobraźnię. Ktoś powiedział w Hollywood, że wszystkie filmy są o miłości. Film Pawlikowskiego też jest o miłości, ale jest inny, oryginalny i poruszający. Zwykle z filmu zostaje w pamięci kilka scen, klimat, jakiś błyskotliwy dialog. Z "Zimnej wojny" zostało we mnie dużo więcej.
A więc czujesz, że zawodowo to dobra epoka dla 25-letniej aktorki?
Jest mi dobrze. Gdybym jednak mogła na chwilę cofnąć się w czasie, wybrałabym lata 60. Z paru powodów: fantastyczna kinematografia, wspaniała nieśmiertelna muzyka i moda. Nigdy nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy usłyszałam zespół The Beatles. Nawet pamiętam, że była to piosenka "She Loves You". To są takie momenty, które potrafią zmienić życie. Lata 60. uformowały mój gust muzyczny, ale nie tylko. Moimi inspiracjami modowymi od zawsze były gwiazdy z tamtych czasów: Audrey Hepburn, Twiggy, Brigitte Bardot i moja największa miłość - Jane Birkin.
Twoją najbardziej znaną kreacją aktorską jest, jak do tej pory, główna rola, ambitnej i upartej dziewczyny z rozbitej rodziny, w filmie "Wszystko dla mojej matki". Dla ciebie to też ważny tytuł?
To była fantastyczna przygoda i ogromna lekcja. Szczerze mówiąc, nawet nie marzyłam o takim debiucie. Dostałam od losu wielki prezent. Do końca życia będę wdzięczna Małgosi Imielskiej za to, że wybrała mnie do tego filmu.
Jesteś dziś zadowolona z tej roli czy zagrałabyś ją inaczej?
Jestem bardzo krytyczna wobec siebie, jestem perfekcjonistką i wolę się nie zastanawiać czy coś mogłam zrobić lepiej. Pewnie tak. Film jest zmontowany i ruszył w świat, już nie mam na to żadnego wpływu. Jestem na pewno zadowolona z pracy, którą wykonałyśmy z reżyserką. W ramach dokumentacji i przygotowań do tej roli spędziłam wiele czasu w zakładach poprawczych. Na próbach omawiałyśmy każdy najdrobniejszy szczegół wszystkich scen. Dodatkowo miałam parę razy w tygodniu treningi biegania z moją wspaniałą trenerką – postać, którą gram uprawia lekkoatletykę, chciałam, żeby to wiarygodnie wyglądało na ekranie. Myślę, że zrobiłyśmy z Gosią wszystko, żeby ten film był jak najlepszy. Efektu ocenić nie jestem oczywiście w stanie, pozostawiam to publiczności.
Ta rola zmieniła coś w twoim życiu zawodowym? Otworzyła dla ciebie jakieś drzwi?
Bardzo wiele. Skończyłam Akademię Teatralną i kocham teatr, ale zawsze pociągała mnie praca z kamerą. Dlatego debiut filmowy był dla mnie ogromnym wydarzeniem. Praca nad tym filmem była sprawdzianem. Nie wiedziałam, jak i czy w ogóle poradzę sobie psychicznie ze scenami przemocy, scenami gwałtu i wieloma innymi trudnymi wyzwaniami. A tego wszystkiego nie brakowało w filmie. Stałam się silniejsza jako osoba i jako aktorka. A na dodatek znacznie mocniej niż kiedykolwiek poczułam, że kocham ten zawód. Właśnie dlatego, że przekraczam za jego sprawą swoje granice.
Nad czym teraz pracujesz? Gdzie będzie cię można zobaczyć w najbliższym czasie?
Rozmawiamy w momencie, kiedy kończą się zdjęcia do filmu „Gorzko, gorzko!” w reżyserii Tomasza Koneckiego. Film opowiada o miłości, ale nie nazwałabym go komedią romantyczną. Raczej po prostu komedią. Nie mogę właściwie nic zdradzić, ponieważ cała intryga zawiązuje się na samym początku. Mogę tylko powiedzieć, że gram Olę - młodą studentkę romanistyki, dziewczynę, która wie czego chce i dąży do celu. Główną rolę gra Mateusz Kościukiewicz, a obok niego występują także m.in.: Rafał Zawierucha, Agnieszka Więdłocha, Edyta Olszówka, Marcin Perchuć, Cezary Pazura, Anna Dereszowska i Kamila Szeptycki. Mogę śmiało powiedzieć, że pokochałam naszą ekipę filmową całym sercem i będę za nią bardzo tęsknić, kiedy skończą się zdjęcia. Jeżeli chodzi o inne projekty, to polecam kryminalny serial "Szadź", w którym można mnie zobaczyć. Zapraszam też do Och-Teatru na spektakl "8 kobiet" w reżyserii Adama Sajnuka. A jesienią zaczynam zdjęcia do trzech produkcji, ale na razie nie mogę zdradzić szczegółów.
Spróbuj zabawić się w jasnowidzkę i przewidzieć, jaka będzie twoja sytuacja i jak może wyglądać świat za 25 lat?
Nie mam pojęcia. Nie lubię wybiegać myślami w przyszłość, bo wychodzę z założenia, że przecież może się zdarzyć dokładnie wszystko i często nie mamy na to absolutnie żadnego wpływu. Po co się martwić tym, co jeszcze się nie wydarzyło? A świat rozwija się w takim tempie, że w żaden sposób nie jestem w stanie przewidzieć, w którą stronę pójdzie.
No dobrze, to poważniej: gdybyś miała dać jakąś radę tym, którzy jeszcze nie mają 25-lat, co chciałabyś im powiedzieć?
Żeby nie traktować wszystkiego zbyt poważnie, nie bać się popełniać błędów, wyciągać wnioski, ale nie być dla siebie zbyt surowym. Nie udawać nikogo, słuchać siebie i swoich potrzeb, nie raniąc przy tym innych. A jakbym mogła nastoletniej sobie coś powiedzieć to powiedziałabym: przestań wszystko analizować, to i tak nie będzie miało jutro, pojutrze większego znaczenia.
Zofia Domalik jest aktorką. Urodziła się w 1995 roku, jest córką aktorki Ewy Telegi i scenarzysty i reżysera Andrzeja Domalika. Występowała na ekranie już jako nastolatka, zagrała m.in. w takich serialach jak: "Czas honoru", "Wojenne dziewczyny", "Plebania", "Ojciec Mateusz". Na dużym ekranie pojawiała się w głównej roli w filmie "Wszystko dla mojej matki" Małgorzaty Imielskiej. W 2019 roku na 44 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za tę kreację nagrodzona została laurem za debiut aktorski.