Trwa ładowanie...

Artur Barciś kwestował na Powązkach. Słowa starszej pani musiały zaboleć

Pierwszy dzień listopada jest w Kościele katolickim uroczystością Wszystkich Świętych. Polacy tradycyjnie ruszają wtedy na groby swoich bliskich, a wielu znanych i lubianych kwestuje na warszawskich Powązkach. Do akcji charytatywnej po raz kolejny dołączył Artur Barciś, który spotkał się z dużą życzliwością, ale zdarzały się też nieprzyjemności.

Artur Barcić jak co roku kwestował na Starych PowązkachArtur Barcić jak co roku kwestował na Starych PowązkachŹródło: AKPA, fot: AKPA
d1tzuri
d1tzuri

Pierwsza kwesta na Starych Powązkach odbyła się w 1975 r. Jej inicjatorem był Jerzy Waldorff. Od tamtego czasu w słynnej warszawskiej nekropolii 1 listopada zawsze można spotkać aktorów, dziennikarzy, polityków czy ludzi sztuki, którzy zbierają do puszek datki na renowację zabytkowych nagrobków.

Zbieranie pieniędzy do puszki jest tradycją m.in. dla Artura Barcisia. Aktor zamieścił na Facebooku kilka zdjęć z kwestowania na cmentarzu i podzielił się wrażeniami. "Wspomnienia z wczorajszej kwesty. Wróciłem bardzo, bardzo zmęczony, ale bardzo, bardzo szczęśliwy. Obie puszki pełniusieńkie, a ilość ciepłych słów, które usłyszałem, powinno mi absolutnie przewrócić w głowie" - wyznał Barciś.

Aktor przytoczył kilka takich ciepłych słów i przyjemnych sytuacji. Do Barcisia podeszła m.in. starsza para, która wrzuciła 200 zł, mówiąc: "Zbieraliśmy cały rok". Później jakaś młoda kobieta przyniosła mu herbatę i babeczki – tak samo jak rok wcześniej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Duże zmiany w TVN. Stacja nie ma najlepszej passy

Ale nie wszystkie spotkania z nieznajomymi były źródłem miłych wspomnień. Na końcu swojego wpisu gwiazdor "Miodowych lat" przytoczył słowa starszej pani, która przechodziła obok niego z dzieckiem.

d1tzuri

"Babciu, wrzucimy temu panu? Temu panu nie" - miał usłyszeć Barciś.

Co ciekawe, podobną sytuację opisał wcześniej Tomasz Sianecki. Prezenter znany ze "Szkła kontaktowego" również kwestował na Powązkach, kiedy na jego drodze stanął Antoni Macierewicz z rodziną. U jego boku był mały chłopiec, który podszedł do Sianeckiego i wrzucił mu coś do puszki.

- Pan Antoni powiedział mi wtedy: "Niech on sobie wrzuca, ja bym panu nie wrzucił" - wyznał Tomasz Sianecki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1tzuri
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1tzuri