Gabriela Kownacka odmówiła amantowi francuskiego kina
Gabriela Kownacka przez wiele lat cieszyła się względami kolegów z planu. Nie wszyscy wiedzą, że zauroczył się nią sam amant francuskiego kina, gwiazda "Sto i jednej nocy", Michel Piccoli.
Gabriela Kownacka nie narzekała na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Wszystko zaczęło się w 2001 roku, gdy Michel Piccoli pojawił się w Polsce wraz z ekipą filmową, aby nakręcić "Czarna plażę”. Aktor zauroczył się naszą polską aktorką. Zapragnął, by zagrała w drugoplanowej roli w polsko-francuskiej koprodukcji. Od tamtej pory nie ukrywał się z uczuciami.
- Był szarmancki i uwodzicielski, przysyłał jej codziennie bukiety róż. Gabrysi imponowało zainteresowanie ze strony wielkiego Michela Piccoli, ale traktowała całą sprawę z przymrużeniem oka - wyznała dawna znajoma aktorki w rozmowie z "Dobrym tygodniem".
Prawił jej komplementy i wysyłał kosze pełne kwiatów. Gabriela miała do tego dystans. Nie tylko dlatego, że aktor był dużo starszy (ona miała 48 lat, a on 75). Na planie pracowała również jego małżonka, która był współscenarzystką filmowego projektu. Kownacka, choć była singielką i samotna matką, nie chciała wchodzić w niejasne układy.
Gwiazdora najwyraźniej bardzo zabolała odmowa pięknej blondynki, bo postanowił się zemścić.
- Jego reakcja była wyjątkowa złośliwa. Po prostu w czasie montażu powycinał z filmu wszystkie sceny z Gabrielą. Po jej rólce w "Czarnej plaży" nie ma żadnego śladu - wyjaśniła znajoma Kownackiej.
W listopadzie minie 9. rocznica śmierci utalentowanej aktorki. Choroba nowotworowa zaatakowała ją w 2004 r. I choć udało się ją pokonać, to kilka lat później powróciła ze zdwojoną siła. Gabriela Kownacka odeszła 30 listopada 2010 r.