Krystyna Sienkiewicz bardzo kochała córkę
Aktorka wielokrotnie opowiadała o Julii. Często wspominała też, jak wyglądały ich początki:
- Julkę matka zostawiła w szpitalu od razu po urodzeniu, była wcześniakiem i chorowała na rzadką, okropną chorobę, chlorkową biegunkę. Właściwie nie schodzi się z nocnika. Przez 3,5 roku nie widziała nic poza szpitalem, była dzieckiem szpitala. Rączki miała nieruchawe, niewyćwiczone, wyglądały jak płetwy. Tylko się kiwała, prawie nie chodziła, nie mówiła. Kiedy pierwszy raz poszłyśmy na spacer, krzyczała, żeby zgasić słońce. Gdy zakończyła się procedura adopcyjna, wzięłam ją do domu i pokochałam. Wzięłam ją na przepustkę i od razu przeziębiłam. Ona wtedy po raz pierwszy widziała świat. Nigdy wcześniej nie była na dworze. Kiepsko mówiła, marnie chodziła.