Marek Hłasko
Hłasko miłosną klęskę leczył następną miłosną przygodą. Podobno wciąż tęsknił za byłą partnerką, ale jednocześnie pisał listy do Osieckiej, dzwonił do niej po kilka razy dziennie. Był oryginałem, który nic nie robił sobie z ustalonych norm.
Agnieszka cieszyła się, że jej chłopak jest popularny, nieszablonowy, że jest inny od niej samej. Osiecka była dziewczyną wykształconą, studiowała dwa kierunki. Hłasko skończył jedynie podstawówkę. Był buntownikiem, lubił się wyróżniać niekonwencjonalnym strojem, zachowaniem. Dzieliło ich podejście do kwestii nauki, pochodzenie.
Fakt, że "narzeczony" córki to zwykły chłopak z Powiśla był nie do zniesienia dla ojca Agnieszki. Kiedy poznał obiekt uczucia swojej jedynaczki i okazało się, że 22-latek ma w swoim życiorysie, między innymi, pracę przy wyrębie lasu w Sudetach, uprzedził się do chłopaka. Nic nie było w stanie przekonać go do Hłaski. Nawet jego sukcesy literackie.
Gdy Marek po jakimś czasie "chodzenia" poprosił Agnieszkę o rękę, nic się nie zmieniło. Ojciec Osieckiej nie wziął udziału w zaręczynach. (...) zaręczył się ze mną po szlachecku, z udziałem obu mamuś i swego ojczyma. Pięknie było - wspominała pisarka. Był rok 1958.