Alan Andersz nie przebiera w słowach. To powiedział o Królikowskim
Alan Andersz i Antek Królikowski przed laty bardzo się przyjaźnili. Wszystko zmieniło się po wypadku, do którego doszło w czasie imprezy urodzinowej Królikowskiego. 10 lat później słowa Andersza mogą szokować.
Alan Andersz w lutym 2012 r. uległ wypadkowi, który mógł zakończyć się dla niego tragicznie. Młody, bo zaledwie 23-letni, aktor walczył o życie. Pamiętacie, co się stało? Do dramatycznych wydarzeń doszło w czasie przyjęcia z okazji urodzin Antka Królikowskiego. Andersz i inny gość imprezy zaczęli się poszturchiwać.
Coś, co miało być jedynie niewielkim pokazem sił, zakończyło się upadkiem ze schodów i śpiączką farmakologiczną. Nie wiadomo było, czy Andersz, który doznał znacznych obrażeń, przeżyje, a jeśli nawet, to czy znów będzie równie sprawny jak przed wypadkiem.
W podcaście "Zdanowicz pomiędzy wersami" prowadzonym przez dziennikarkę, która przez lata była związana z TVN24, Andersz przyznał, że ma żal do dawnego przyjaciela. Po wypadku bowiem z ich relacji niewiele zostało.
Dopiero kilka lat temu aktor pogodził się z kolegą. W podcaście Zdanowicz zdradził:
- Podałem mu rękę i powiedziałem, że temat wypadku jest dla mnie zamknięty. Jeżeli ktoś w tak trudnym momencie zachowuje się w taki, a nie inny sposób, to oczywistym jest, że nie chcesz z kimś takim rozmawiać. Niejednokrotnie mówiłem, że wystarczyło, by przyszedł do mnie do szpitala, przybił ze mną piątkę i przeprosił. Nie byłoby wtedy problemu, bo to był przecież wypadek. Nawet jeśli się do niego jakoś przyczynił, to wierzę, że nie miał intencji zrobienia tego, co mi zrobił. Z tą myślą wolę zostać, a jeśli było inaczej, to on z tym musi żyć, a nie ja.
I dodał, że rozczarowali go też inni znajomi, którzy nie odwrócili się od Królikowskiego.
- Miałem obrzydzenie do niektórych ludzi, ale z czasem mi przeszło. W tej sprawie było dużo niejasności. Ja sam nie pamiętam, co wtedy się stało. Były różne zeznania, które potem znikały. Ktoś nagle nie pamiętał, o czym mówił, co dawało mi do zrozumienia, że faktycznie mogło być coś na rzeczy. Nie mam jednak pewności, że tak było, dlatego też nie mogę podjąć w tej kwestii żadnych kroków. Muszę jednak przyznać, że jak pierwszy raz po wypadku spotkałem go (Królikowskiego - przyp. red.) na castingu, to zgięły mi się nogi. To były ogromne emocje.
Od wypadku Andersza minęło już 10 lat. Aktor pisze na Instagramie, że w 2012 r. urodził się na nowo.
Trwa ładowanie wpisu: instagram