Alec Baldwin wygrał w sądzie z Polakiem. Został niesłusznie oskarżony
Sąd odrzucił jeden z zarzutów Polaka przeciwko Alecowi Baldwinowi. Ale to nie koniec sądowych przepychanek.
Alec Baldwin toczy sądową batalię z Polakiem, z którym pokłócił się o miejsce parkingowe. Sprawa toczy się od listopada 2018 r. i zdaje się nie mieć końca. Teraz sąd oddalił jeden z zarzutów wystosowanych przeciwko aktorowi. To jednak nie koniec afery. Panowie ponownie spotkają się w sądzie za niecałe dwa miesiące.
W listopadzie 2018 r. na jednym z parkingów w Nowym Jorku. Alec Baldwin i polski przedsiębiorca Wojciech Cieszkowski chcieli zająć to samo miejsce parkingowe. Zaczęli się o nie kłócić. Doszło do szarpaniny i Baldwin uderzył Polaka. Ten trafił to szpitala, a aktor został aresztowany.
Baldwin wówczas przyznał się do zarzucanych mu czynów. Na podstawie zebranych dowodów sąd uznał go za winnego napaści oraz nękania 3. stopnia. W ramach kary musiał uczęszczać na zajęcia z kontrolowania gniewu i zapłacić 120 dol. grzywny.
Zobacz także: Michał Milowicz o "Futrze z misia" i swoim "zniknięciu" z mediów
Teraz aktor odniósł małe zwycięstwo. Sąd oddalił jeden z zarzutów Cieszkowskiego – ten, w którym Polak stwierdził, że był oczerniany przez aktora w mediach (Baldwin powiedział w jednym z wywiadów, że myślał, że Cieszkowski potrąci jego żonę). Sąd uznał, że Baldwin jedynie wyrażał swoją opinię. Nie było to pomówienie.
To jednak nie oznacza końca kłopotów Baldwina. Aktor stanie ponownie przed sądem 19 lutego, kiedy to odbędzie się główna rozprawa.
Co ciekawe, Baldwin postanowił się odegrać. Twierdzi, że Cieszkowski wszystko zmyślił i oskarżył go o pomówienie. W listopadzie 2019 r. złożył pozew do sądu.