Niemal bez makijażu, a i tak zachwyca. Pokazała selfie znad oceanu
Alicja Bachleda-Curuś od kilkunastu lat żyje w USA. To tam wychowuje syna, robi karierę i ma grono wiernych amerykańskich przyjaciół. Niedawno pokazała, za kim i za czym tak bardzo ostatnio tęskniła.
W 2005 roku Alicja Bachleda-Curuś wyjechała za ocean spełnić swój amerykański sen o karierze na dużym ekranie. Jej początki w USA nie były jednak kolorowe. Wyjechała do Nowego Jorku, by aktorskiego fachu uczyć się w legendarnej szkole założonej przez Lee Strasberga. Nie mogła liczyć na hojną pomoc finansową rodziców, więc pierwsze lata żyła bardzo skromnie, w trudnych warunkach. Niedawno wspominała w jednym z wywiadów obskurny, zimny pokoik, w którym mieszkała po przeprowadzce do Stanów. - To była najgorsza zima, podobno stulecia. Minus 30 stopni, wiatr, który tylko nowojorczykom znany. No więc było ciężko. Ciężko, ale ciekawie, to był ewidentnie moment, z którym musiałam się zmierzyć - wspominała Alicja Bachleda-Curuś.
Z Nowego Jorku wyjechała wiele lat temu, wybierając słońce i beztroskę kalifornijskiego wybrzeża. Aktorka wraz z 11-letnim synem Henrym na co dzień mieszka w Los Angeles.
Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać
Niedawno pokazała, za czym i za kim tak bardzo tęskniła w ostatnich miesiącach lockdownu spowodowanego pandemią koronawirusa. Alicja Bachleda-Curuś wstawiła na Instagramie kilka zdjęć ze spotkania z dawno niewidzianą przyjaciółką.
"Ponownie zjednoczona z pięknym światem i ukochaną @nicosupercaliig. Tęskniłam za tym!" - napisała aktorka.
Był szum oceanu, piękny zachód słońca i kolorowe drinki. Na fanach Bachledy-Curuś i tak największą uwagę zrobiło jednak jej selfie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
37-letnia aktorka zaprezentowała się na nim w oszczędnym makijażu. Delikatnie podkreśliła wyłącznie oczy, a i tak zachwyciła internautów.
"Wyglądasz zjawiskowo 🙂", "Piękna!" - pisali w komentarzach.