Alicja Bachleda-Curuś o początkach kariery w USA: "Byłam bezdomna"
Aktorka od kilkunastu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Wyjechała tam, aby realizować marzenia o karierze w Hollywood. Początki bywały jednak trudne. Gwiazda nie miała, gdzie mieszkać.
Alicja Bachleda-Curuś po słynnym debiucie w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy szybko zapragnęła międzynarodowej sławy. W 2005 r. wyjechała do Nowego Jorku, gdzie ukończyła prestiżowe studia aktorskie na Lee Strasberg Theatre and Film Institute.
Choć wielu mogłoby się wydawać, że aktorka po chwili osiągnęła sukces, grając w filmie z Colinem Farrellem, który został ojcem jej syna Henry'ego, wcale nie nastąpiło to z dnia na dzień. W podcaście "Lucky Actors" Alicja Bachleda-Curuś zdradziła, że nagła decyzja o wyjeździe do USA była okupiona wieloma rozterkami. Wyjechała samotnie, zatrzymując się na jakiś czas u znajomych. Potem musiała jednak radzić sobie zupełnie sama.
Sonia Bohosiewicz o zarobkach aktorek. "Jesteśmy 1/3 niżej"
- Zastanowiłam się wtedy: co ty robisz Alicja? Wyjeżdżasz z ciepłego, wspaniałego domu, tuż po świętach, po sylwestrze w górach i wyruszasz w takie zupełnie niepoznane jeszcze obszary i mało komfortowe, więc przez chwilę byłam bezdomna. Bo ja musiałam się wyprowadzić - wspomina.
Aktorkę było wówczas stać tylko na wynajęcie przykuchennego pokoiku w Nowym Jorku. W dodatku miała nieproszonego współlokatora - kota, który nie był do niej przyjaźnie nastawiony.
- To była najgorsza zima, podobno stulecia. Minus 30 stopni, wiatr, który tylko nowojorczykom znany. No więc było ciężko. Ciężko, ale ciekawie, to był ewidentnie moment, z którym musiałam się zmierzyć - dodała.
Aż trudno uwierzyć, że polska gwiazda pochodząca z dobrego domu wyzbyła się wszelkich luksusów, aby zdobyć zagraniczne wykształcenie. Wysiłek jednak się opłacił. Dziś mieszka we własnym domu w Los Angeles, choć nie wyklucza powrotu do Polski.