Andrea Bocelli miał koronawirusa. Teraz chce pomóc innym chorym
Włoski tenor przyznał, że chorował na COVID-19. Po wyleczeniu oddał swoje osocze do badań, mając nadzieję, że pomoże to w walce z koronawirusem.
Andrea Bocelli dopiero teraz przyznał, że w marcu został zdiagnozowany jako nosiciel koronawirusa. Zmagał się wyłącznie z niewielką gorączką. Nie wykazywał innych symptomów.
Tenor przyznał, że zakażona była również jego żona oraz dwójka dzieci. Wszyscy wrócili już do pełni zdrowia.
Zobacz: Gwiazdy, które zmarły na koronawirusa
Andrea Bocelli znajduje się w gronie artystów, którzy mieli spory udział w zbiórce pieniężnej na rzecz walki z koronawirusem. W Wielkanoc 12 kwietnia zaśpiewał w pustej katedrze w Mediolanie, a jego koncert online oglądało ponad 35 milionów osób na całym świecie pod hasłem One World Together.
- Jestem wzruszony i zachwycony, że to wszystko spotkało się z taką ogromną reakcją. To przerosło nasze największe oczekiwania. (...) To był niezmierny zaszczyt i przywilej użyczyć swój głos milionom modlących się ludzi. Mały, wielki cud, którego bohaterem był cały świat i który potwierdza mój optymizm co do przyszłości naszej planety - powiedział Bocelli tuż po koncercie.
Teraz tenor będzie mógł przysłużyć się sprawie nie tylko swoim głosem, ale również osoczem, które oddał w szpitalu w Pizie. Na podstawie badań osocza osób, które zostały wyleczone z COVID-19, naukowcy pracują nad opracowaniem szczepionki.