Anna Dereszowska bardzo tęskni za mamą. Zmarła, kiedy aktorka była jeszcze dzieckiem
Choć od śmierci mamy Anny Dereszowskiej minęło 30 lat, to aktorka wciąż za nią bardzo tęskni. Gwiazd jest przekonana, że mogłaby wciąż żyć, gdyby przed laty lekarze wykonali serię odpowiednich badań.
Mama Anny Dereszowskiej zmarła 30 lat temu, zmagała się z nowotworem jajnika. Aktorka miała wówczas zaledwie 9 lat. Mimo upływu czasu wciąż za nią mocno tęskni.
- Strata matki jest dojmująca, określająca dziecko na całe życie. Sama teraz tego doświadczam. Im stawałam się starsza, tym ten brak mamy był dla mnie dotkliwszy. Paradoksalnie teraz odczuwam go dużo bardziej niż wtedy, kiedy byłam dzieckiem. Teraz bardzo mi potrzeba rozmowy z mamą, jej wsparcia, kobiecego doświadczenia, takiego dojrzałego doświadczenia macierzyństwa - mówiła "Super Expressowi".
Królowa nie zobaczy szybko prawnuka. Harry i Meghan nie są skorzy do spotkań
Dzisiaj Dereszowska wspiera kampanię Diagnostyka Jajnika pod hasłem "Dubla nie będzie" i apeluje do kobiet, by się badały.
- Oczywiście, że może się zdarzyć, że zachoruję. Jeśli jednak będę o siebie dbała, regularnie się badała i odpowiednio odżywiała to nawet, jeśli miałoby się coś złego wydarzyć, to uda się wykryć zmianę na tyle wcześnie, że będzie można z tym zawalczyć. Oczywiście czasem są to trudne walki i nie da się pewnych rzeczy uniknąć typu osłabienie czy wypadanie włosów po chemioterapii - powiedziała.
Aktorka zauważa, że medycyna się rozwija. Jest jednak pewna, że gdyby jej mamie wykonano odpowiednie badania, to żyłaby do dziś. - Medycyna jednak zna teraz wiele rozwiązań niż jeszcze 30 lat temu, kiedy moja mama walczyła z chorobą i nowotwór już nie jest w tej chwili wyrokiem. Nawet nowotwór jajnika - stwierdziła.
Nosi też bransoletkę Kwiatu Kobiecości, która ma przypominać o regularnej cytologii, USG transwaginalnym i innych badaniach.