Anna Mucha tłumaczy aferę, którą rozpętała. "Nie chodzi o Julię Wieniawę"
Wypowiedź Anny Muchy u Kuby Wojewódzkiego na temat różnic w zarobkach aktorek i aktorów odbiła się szerokim echem. Wywołana do tablicy Julia Wieniawa zabrała głos. Teraz Mucha znów tłumaczy, o co tak naprawdę jej chodziło.
Choć popularni artyści nie mogą narzekać na zarobki, duże pieniądze, jak i dysproporcje w wynagrodzeniach wzbudzają w nich gorące emocje. A przynajmniej u Anny Muchy, która na kanapie w programie Kuby Wojewódzkiego poruszyła zajmujący ją temat.
- Porozmawiajmy o tym, że kobiety w tym kraju są gorzej wynagradzane i to jest ku...sko nie w porządku i trzeba coś z tym zrobić. Nie chcę żadnej wojenki, ale jeśli Julka Wieniawa mówi, że dla niej wynagrodzenia i honoraria są ok, bo ona dobrze zarabia, to znaczy, że musi długą drogę przejść. (...) Julka, to był błąd, ponieważ możesz nie zdawać sobie sprawy z tego, ale ani nazwisko Wieniawa, ani nazwisko Mucha nie broni cię w tym kraju przed zarabianiem mniej od twoich kolegów, którzy w tym samym czasie za tę samą pracę i za tę samą rolę zarabiają więcej - powiedziała na antenie.
Prawdopodobnie Anna Mucha nawiązała do wypowiedzi Julii Wieniawy z wywiadu dla "Vivy": - Dla niektórych miarą sukcesu jest sukces finansowy. Myślę, że osiągnęłam już zadowalający mnie poziom, co nie oznacza, że nie będę dalej pracować. Właśnie dzięki temu poczuciu bezpieczeństwa mogę bawić się pracą, a nie się o nią martwić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia Wieniawa odpowiada na atak Muchy. "Dlaczego koleżanki sobie to robią?"
Ton Muchy rozjuszył Wieniawę, która w rozmowie z Filipem Borowiakiem z Wirtualnej Polski wyjaśniła, że nie bagatelizuje kwestii różnic w zarobkach aktorów i aktorek, tyle że ona osobiście się z tym problemem nie spotkała, ale też nie porównuje stanu konta z kolegami z branży.
- Nie zagłębiam się w to, bo ja prywatnie jestem zadowolona ze swojej sytuacji i nie lubię się porównywać nawet do innych kobiet. Mam w d..ie, ile zarabia moja koleżanka czy mój kolega. Ja jestem po prostu zadowolona ze swojej sytuacji, ale to nie znaczy, że ja mam gdzieś innych ludzi i ten problem. Wiem, że on istnieje i nawet o tym powiedziałam. To była bardzo krótka wypowiedź, a uważam, że została przekręcona w bardzo krzywdzący sposób - powiedziała Julia Wieniawa.
Na tym jednak nie koniec, bo Anna Mucha dalej obstaje przy swoim, przy czym wycofała się z powoływania się na sytuację finansową Julii Wieniawy. Zamiast tego w rozmowie z reporterką Jastrząb Post wymieniła znanego kolegę po fachu, który przebiera w rolach.
- Nie chodzi o Julię Wieniawę i o cenę, jaką my płacimy za popularność. Są pewne rzeczy, na które się same świadomie decydujemy i tutaj postawmy kropkę. Tak samo jak sprawa dotyczy aktorów, aktorek i wielu innych zawodów, które kobiety wykonują. W świecie show-biznesu jest wiele zmiennych i ja też rozumiem, skąd wynikają te różnice w wynagrodzeniach. Średnio statystycznie biorąc na jednego przystojnego mężczyznę, np. na jednego Mikołaja Roznerskiego przypada 5 czy 10 kobiet, które są piękne i równie zdolne, i interesujące. Ale wyobraźcie sobie sytuacje, w której bibliotekarka i bibliotekarz, nauczyciel i nauczycielka, pielęgniarka i pielęgniarz- zawody, które są równorzędne, a jednak z jakiegoś powodu mężczyźni zarabiają więcej. Uważam, że to jest nie w porządku - wyjaśniła Mucha.
Do sprawy odniosła się również Anna Dereszowska, która przyznała, że aktorki są dużo gorzej opłacane od aktorów, ale "Julii to akurat nie dotyczy".
- Rzeczywiście, małymi kroczkami, powoli idziemy ku lepszemu. Choć rzeczywiście Polska jest dla kobiet trudnym do życia krajem - powiedziała Dereszowska na antenie Radia Złote Przeboje.