Antek Smykiewicz nie mógł opuścić wyspy. "Czołgi broniły wjazdu do miasta"
To były niezapomniane wakacje. Świeżo upieczony małżonek Antek Smykiewicz poleciał z ukochaną do Kambodży, gdzie przez pandemię koronawirusa utknął na cztery miesiące. Jak wspomina ten czas?
Antek Smykiewicz długo będzie wspominał tegoroczny wyjazd do Azji. Wraz z żoną i przyjaciółmi polecieli do Kambodży. Miały to być wspólne wakacje połączone z miesiącem miodowym. Przez pandemię koronawirus wyjazd marzeń stał się największą przygodą ich życia, kiedy przez 1,5 miesiąca tkwili na wyludnionej wyspie.
Obejrzyj: najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
Smykiewicz był ostatnio gościem "Dzień Dobry TVN". Muzyk połączył się ze studiem w Warszawie za pomocą wideokonferencji i zdradził, że dopiero teraz może wrócić z żoną do kraju.
Pandemia pokrzyżowała ich plany, ale koniec końców nie mogą narzekać na taki obrót spraw.
- Stolica Kambodży była zamknięta, czołgi pilnowały wjazdu do miasta – mówił Smykiewicz. - Mieliśmy to szczęście w nieszczęściu, że trafiliśmy do naszych przyjaciół w momencie, gdy granice zostały zamknięte. Na pewno będziemy wspominać ten czas jako największą przygodę w życiu, a także coś, czego nigdy się nie spodziewaliśmy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Smykiewicz i jego żona wylecieli już z Kambodży. Ostatnio wrzucał na InstaStories filmik z Seulu, skąd mieli lecieć do Niemiec. Uczestnik "Tańca z gwiazdami" czy "Twoja twarz brzmi znajomo" nie krył ekscytacji, że w końcu będzie mógł wrócić do domu, życia i rodziny.
- Spędziliśmy tutaj ponad 100 dni, prawie 4 miesiące – mówił w "Dzień Dobry TVN".