Muzyka pomogła jej wyjść z traumy
Do studia nagraniowego trafiła jako czternastolatka (wtedy, dzięki wsparciu ojca, wydała swój pierwszy album "Songs of Faith"). Pięć lat później podpisała kontrakt z wytwórnią płytową. Mimo młodego wieku, Franklin była już wówczas mocno doświadczona przez życie. Jej rodzice wcześnie się rozstali, a matka przeprowadziła się do miasta oddalonego o kilkaset kilometrów.
-* Sądzę, że wyjazd matki wpłynął na Arethę bardziej niż na pozostałych. Ja miałam wówczas niespełna cztery lata i marną świadomość tego, co się dzieje. Aretha była bardzo nieśmiałym, wycofanym dzieckiem, blisko związanym z matką.* Erma, Cecil i ja okazaliśmy się odważniejsi i bardziej niezależni. Mieszkałam z Arethą w jednym pokoju i po zniknięciu matki widziałam, że siostra przez wiele dni wypłakiwała oczy - opowiadała jej siostra Carolyn w książce "Respect. Życie Arethy Franklin".
Niedługo potem matka artystki zmarła na atak serca. To wydarzenie odcisnęło na niej bolesne piętno i wyznawała, że bardzo brakowało jej matczynej miłości;. Jej ojciec spotykał się później z wieloma kobietami, jednak żadna z nich nie zagościła w życiu artystki na dłużej. Zrozpaczona, odcięła się od świata. Jedynym sposobem, żeby nawiązać z nią kontakt, była muzyka.
- Kiedy twoja mama wyprowadza się z domu z powodów, których nie rozumiesz, to jedno. Ale kiedy twoja mama, młoda kobieta, umiera na atak serca, to coś innego. Aretha miała wtedy dziesięć lat. I ta śmierć nadeszła nagle, bez ostrzeżenia. Frank bał się, że Aretha się nie otrząśnie, bo przez wiele tygodni w ogóle się nie odzywała. Zamknęła się w skorupie, z której wyszła dopiero po wielu latach. Pomogła jej oczywiście muzyka. Bez muzyki Aretha nigdy nie wydostałaby się z ukrycia - dodawała znajoma artystki, Ruth Bowen.