Borelioza, nie depresja
O chorobie Avril Lavigne mówiło się już w 2015 r., ale artystka przez długi czas nie wiedziała, co jest przyczyną jej fatalnego samopoczucia. Powagę sytuacji podkreśla fakt, że po wydaniu 5 płyt i zagraniu setek koncertów praktycznie zniknęła ze sceny.
Podstępna choroba najpierw długo nie dawała o sobie znać, a później stała się prawdziwą zmorą lekarzy. Specjaliści nie potrafili postawić właściwej diagnozy i nic nie pomagało. Avril tygodniami nie miała siły chodzić, jeść, pojawiły się też problemy z oddychaniem. W szpitalu usłyszała, że to depresja albo zwykłe przemęczenie.
Dopiero po dłuższym czasie odkryto, że w jej ciele rozprzestrzeniło się zakażenie boreliozą.