Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Widzowie znają pana wyłącznie z pracy zawodowej. Na tak zwanych salonach bywa pan niezwykle rzadko, nie zwierza się pan kolorowej prasie ze spraw osobistych. Co lub kto najbardziej zajmuje pana w prywatnym czasie?
Bankiet, ściankę, czerwony dywan i kolorową prasę mam każdego dnia w pracy. Przynajmniej przez cztery godziny - gwiazdy, celebrytów mniej i bardziej znanych. Kiedyś o popularności decydowała osobowość, klasa, wiedza, warsztat i szkoła - na przykład pani Grażyna Torbicka czy Krystyna Janda, słynna pogodynka Elżbieta Sommer czy panowie Jerzy Sthur, Piotr Fronczewski, Wiktor Zborowski lub słynny wicherek - Czesław Nowicki. Teraz czasy się zmieniły, wystarczy pokazać kawałek tyłka albo szafę pełną ubrań i już (śmiech). Są tacy, którzy zaprzedaliby duszę diabłu, żeby ich zdjęcie pojawiło się w alfabetach towarzyskich kolorówek. To one teraz dyktują trendy popularności. "Ta karczma Rzym się nazywa" (śmiech). Bywam tam, gdzie chcę bywać, gdzie jest coś, co mnie interesuje. Bywam tam, gdzie dostaję za to pieniądze i się tego nie wstydzę. Bywam czasem także tam, gdzie muszę. A kto zajmuje mnie w prywatnym czasie? Rodzina i przyjaciele.