Beata Kozidrak wkrótce zarobi krocie. Ale nie chce zapłacić kary za jazdę po alkoholu
Beata Kozidrak niedawno usłyszała wyrok za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. W sumie ma zapłacić 70 tys. zł. Jej obrońca uznał, że to za dużo. Tymczasem wokalistka na trasie koncertowej zarobi mnóstwo pieniędzy.
We wrześniu 2021 r. Beata Kozidrak została zatrzymana przez policję na jednej z warszawskich ulic. Okazało się, że prowadziła auto w stanie nietrzeźwym, miała dwa promile we krwi. 29 października Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów orzekł, że gwiazda ma przez pół roku odbywać prace społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie i dał jej zakaz prowadzenia pojazdów na pięć lat. Do tego miała zapłacić 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Jednak warszawska prokuratura doszła do wniosku, że wyrok jest zbyt niski. Sprawa toczyła się dalej i 4 maja sąd wydał wyższy wyrok: 50 tys. zł grzywny, 20 tys. zł na rzecz funduszu postpenitencjarnego oraz zakaz prowadzenia samochodu przez pięć lat.
Obrońca Kozidrak po rozprawie cieszył się, że wolność jego klientki nie została ograniczona. Uznał jednak, że kara jest zbyt wysoka i dodał, że nie wyklucza apelacji.
Beata Kozidrak za wcześnie wróciła na scenę?
Piosenkarka, która w sądzie zeznała, że zarabia 10 tys. zł miesięcznie, niebawem wyruszy w trasę koncertową. W planach ma występy nie tylko w Polsce, lecz także w USA i w Wielkiej Brytanii. Łącznie ma zagrać 23 koncerty.
Jak wylicza "Super Express", wokalistka za występ z zespołem Bajm bierze aż 60 tys. zł. Wspólnie na samych koncertach zarobią zatem 1 mln 400 tys. zł. Do tego Bajm dostał dotację od państwa w wysokości 613 tys. zł, a sama Beata 750 tys. zł.