Benefis Zenka Martyniuka. W roli gwiazdy mama muzyka
Disco polo co i rusz zdobywa kolejnych zwolenników, a Zenek Martyniuk, jako czołowa gwiazda tego nurtu, od lat podbija serca fanów. Lata mijają, a on wciąż zachwyca. 30-lecie jego kariery artystycznej było więc świetną okazją do zorganizowania dużej imprezy. Ktoś jednak skradł mu show podczas benefisu.
Nikt nie zna, wszyscy śpiewają - często słyszy się tego typu stwierdzenia padające w stronę disco polo. Złośliwi twierdzą, że muzyką tego nazwać nie można i jest to asłuchalne. Zwolennicy zaś są zdania, że przy żadnej muzyce nie można bawić się aż tak dobrze, jak przy disco polo. Dodatkowym argumentem jest fakt, że gwiazdy tego gatunku utrzymują się na rynku znacznie dłużej niż jeden sezon. Flagowym tego przykładem jest Zenek Martyniuk, który obchodzi 30-lecie swojej działalności muzycznej.
Okazja nie byle jaka, to i impreza huczna. Benefis Zenka Martyniuka relacjonowany przez TVP2 sprawił, że tego wieczoru była to jedna z najchętniej oglądanych stacji telewizyjnych. Nie ma się czemu dziwić - Martyniuk ma ogromną rzeszę fanów. I choć to miał być jego wieczór, nie tylko on okazał się być prawdziwą gwiazdą.
Show skradła muzykowi jego własna mama. Pani Teresa Martyniuk z wdziękiem zabawiała całe towarzystwo, a towarzystwo kamer wcale jej nie przeszkadzało. Kobieta chętnie opowiadała o dzieciństwie artysty. - Jak to dzieci. Raz aniołek, raz diabełek - stwierdziła, gdy Rafał Brzozowski zapytał ją o to, jakim dzieckiem był Zenon. Trzeba przyznać, że była to odpowiedź prawdziwie dyplomatyczna. Pani Teresa przyznała jednak, że syn wracał czasem do domu "umorusany", ale taka natura każdego dziecka.
Prowadzący nie omieszkał również spytać o życie uczuciowe nastoletniego Martyniuka. Mama artysty przyznała, że nie romanse były mu wówczas w głowie. - Kiedy ten czas na randki? Jak to dzieci, kolegował się - skomentowała.